16 listopada, 2014

Rozdział #013

*Oczami Mia*

-Ryland, ja nie wiem co mam myśleć.-powiedziałam przyciszonym głosem.
-Co to znaczy?-spytał mocno zdziwiony odpowiedzią.
-Oczywiście tobie ufam ale czuję, że Mercedes mi ciebie odbierze.-odparłam spuszczając głowę w dół.
-Ale Mia tak się nigdy nie stanie, mogę ci to tutaj przysiąc.- mówiąc to klęknął przede mną.
-Haahaah! Ryry nie wygłupiaj się!-oznajmiłam ze śmiechem. Od razu wstał na nogi otrzepując spodnie z piasku.
-Ale ja się nie wygłupiam. Mia chcesz być moją dziewczyną?-powiedział to poważnie patrząc na moją reakcję.
-Ja..ja..ja... nie wiem. Przepraszam.-odpowiedziałam słabo i uciekłam płacząc.

*Oczami Rylanda*

Nie docierało do mnie co się właśnie stało. Po chwili wpatrywania się w pustą przestrzeń gdzie jeszcze przed chwilą stała Mia dotarło do mnie, że dziewczyna, którą kocham właśnie uciekła.
Pobiegłem do samochodu i zacząłem jechać w stronę gdzie pobiegła Mia. Nagle zobaczyłem ją idącą chodnikiem, zatrzymałem samochód i wysiadłem. Podbiegłem do niej szybko i złapałem za ręce, odwróciłem ją aby była twarzą do mnie. Widziałem, że ją przestraszyłem.
-Nie chciałem Cię przestraszyć. Dlaczego uciekłaś?-spytałem przytulając dziewczynę.
-Wszystko w porządku. Ja..ja po prostu się przestraszyłam. Boję się tego, że jutro już możesz ze mną zerwać bo będziesz z inną. Ryland ja chcę być z tobą ale bardzo się boję, że mnie zostawisz.-powiedziałam nie patrząc chłopakowi w oczy.
-Mia nie bój się, że ktoś nas rozdzieli. Moja miłość do ciebie jest wielka i ty o tym wiesz. Za pierwszym razem gdy cię zobaczyłem nie mogłem przestać o tobie myśleć. Ciągle widziałem twoją piękną uśmiechniętą twarz.-powiedziałem to bardzo spokojnie przytulając dziewczynę do siebie.
-Heh, Ryry jesteś słodki.-Mia szepnęła to w moją pierś mocniej się do mnie przytulając.
-Wiem. Mia chcesz być ze mną?- odsunąłem się trochę od dziewczyny.
-Ja...ja...-nie wiedziała co ma powiedzieć.- Tak chcę.-krzyknęła i z uśmiechem się we mnie wtuliła. Byłem taki szczęśliwy! Przyciągnąłem ją jeszcze bliżej siebie (o ile było to jeszcze możliwe) i podniosłem wysoko do góry. Popatrzyłem w jej oczy, były takie piękne. Potem przeniosłem wzrok na jej usta, błyszczały w świetle latarnii. Powoli zbliżyłem swoje wargi do jej a Mia oddala się ode mnie, nieco mnie to zdziwiło. Zapytałem więc jej:
-Co się stało? Coś źle zrobiłem?- spytałem nieco przestraszony.
-Nie, nie. Wszystko w porządku. Po prostu ja....- mówiąc to spuściła głowę na dół.
-Spokojnie możesz mi powiedzieć.- odparłem łagodnie.
-Ryland to wstyd przyznać ale ja... ja...ja się nigdy nie...nie całowałam.
-Hahhaaaaha!! Co? Ty chyba żartujesz?
- Wiedziałam, że będziesz się śmiać.
-Nie. Po prostu to dość dziwne, że masz 17 lat i nigdy się nie całowałaś. Przepraszam, Mia wybaczysz?
-Tak wybaczę ale nie rób tego więcej, nie lubię tego tematu.
-Wiesz skoro jeszcze nigdy się nie całowałaś to możesz spróbować ze mną.- powiedziałem ucieszony i podniosłem dwukrotnie brwi. Dziewczyna się zaśmiała i powiedziała:
-Wiesz w sumie to mogę spróbować.
Już się zbliżaliśmy do siebie, byliśmy milimetr od siebie aż tu nagle zadzwonił telefon Mii.

*Oczami Mii*

Właśnie miałam przeżyć swój pierwszy pocałunek a ten piękny moment niszczy mi nie kto inny tylko mama!
-Przepraszam Ry muszę odebrać, to mama.-powiedziałam wyciągając telefon z kieszeni.

Rozmowa telefoniczna

-Hej mamo, czemu dzwonisz?
-Mia wiesz ty w ogóle która jest godzina? Do domu natychmiast!
-Ok mamo ale nie martw się nic mi nie jest jestem z kolegą.-mówiąc to popatrzyłam z uśmiechem na Rylanda.
-Z kolegą?! Oh.. dobrze. Wracaj do domu, masz być za pół godziny w domu jak nie to jadę po ciebie!-powiedziała mama i się rozłączyła.
-Dobrze mamo.-odparłam sama do siebie.

-Ryland jak daleko jesteśmy od mojego domu?- spytałam zaraz po zakończeniu rozmowy.
-Tak około 15 minut jazdy samochodem, a co?
-Muszę być w domu za 30 minut inaczej moja mama przyjedzie po mnie samochodem, chociaż nie wiem jak ona chce po mnie przyjechać skoro nie wie gdzie jestem.-powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.
-To wsiadamy do auta i jedziemy cię odwieźć do domu.- mówiąc to Ryland pociągnął mnie za rękę do auta.
-Haah! Okey to chodźmy. 

Byliśmy już w drodze do mojego domu, po około 5 minutach jazdy zasnęłam. 

*Oczami Rylanda*

Wiozłem Mię do domu, spojrzałem na nią jak słodko spała. Zatrzymałem się przed jej bramą, wysiadłem z samochodu i obszedłem go na około aby wziąć Mię i zanieść do domu. Wziąłem ją na ręce i zamknąłem samochód. Przeszedłem przez furtkę i stanąłem przed drzwiami do domu. Zadzwoniłem na dzwonek i po chwili stali w drzwiach rodzice mojej dziewczyny. Podałem śpiącą dziewczynę jej tacie a sam pożegnałem się z państwem Moore i poszedłem do samochodu. Odpaliłem silnik i już po chwili byłem w drodze do domu.

______________________________________________________

Tak wiem! Zabijecie mnie bo bardzo dawno nie było rozdziału ale mam bardzo dużo na głowie (czytajcie poprzedni post). W końcu udało mi się skończyć ten rozdział!! Następny nie mam pojęcia kiedy się pojawi. Rozdział trochę nudny ale jest ^^ Mam nadzieję, że następny będzie ciekawszy!! Paaa kochani <3 Do kolejngo napisania! :*

Bardzo proszę o komentarze! Dla Was to tylko chwila a dla mnie bardzo dużo znaczy! Z góry dziękuję kochani! <3 <3

11 listopada, 2014

PRZEPRASZAM!!!!

BARDZO WAŻNA NOTKA WIĘC JĄ PRZECZYTAJ!


Ja bardzo Was przepraszam! Nie było rozdziału już ponad miesiąc i widzę, że niektóre osoby nadal czekają kiedy kolejny rozdział. Niestety nie mam pojęcia kiedy pojawi się 13 rozdział. Zastanawiacie się czemu nie ma rozdziałów na blogu? Nie mam pomysłu żeby zakończyć rozdział (jest napisane pół rozdziału) po prostu pustka w głowie :( Kolejny powód to taki, że mam szkołę! Tak wiem teraz było wolne i mogłam napisać ale... 3 klasa gimnazjum, mnóstwo zadań, sprawdzianów i mega powtórek do egzaminu. Jeszcze raz bardzo Was przepraszam! 

01 października, 2014

Rozdział #012

*Oczami Merchi*

Świetnie się bawiłam z Rylandem. Wróciłam do domu rozpromieniona i szczęśliwa, gdy mam zapytała się co mi jest nie potrafiłam nic powiedzieć tylko się uśmiechnęłam i poszłam do pokoju nucąc jakąś melodię. Poszłam się wykąpać i wskoczyłam do łóżka. Od razu zasnęłam.
Obudziłam się tradycyjnie o 6 rano aby mieć czas na przygotowanie się do szkoły. Wyślizgnęłam się z ciepłego łóżka i poczłapałam do szafy aby wybrać zestaw do szkoły. Na zewnątrz było zimno więc wzięłam ciemne rurki i do tego koszulkę z krótkim rękawkiem koloru ciemno czerwonego. Wzięłam te rzeczy i poszłam do łazienki. Napuściłam wody do wanny i weszłam do niej pogrążyłam się we wspomnieniach. Z myślenia wyrwała mnie służąca wołająca z dołu, że za chwilę śniadanie. Wyszłam z wody i wytarłam się ręcznikiem. Szybko ubrałam się w przygotowane rzeczy i podeszłam do lustra aby zrobić stały makijaż czyli tusz do rzęs, cień do powiek i błyszczyk. Jeszcze tylko podkręciłam lekko włosy i zeszłam na dół aby się posilić. Po skończonym śniadaniu umyłam jeszcze zęby, wzięłam torbę z książkami i wyszłam z domu.
Do szkoły dotarłam dość szybko. Od razu skierowałam się pod salę chemiczną bo tam miałam zacząć lekcje.

*Oczami Mii*

Wstałam późno więc robiłam wszystko na szybko. Zjadłam śniadanie w drodze do szkoły. Dotarłam do szkoły na szczęście się nie spóźniłam, od razu zobaczyłam Ren. Podeszłam do niej aby się  przywitać.
-Siema Ren!-powiedziałam jak podeszłam.
-O hej Mia.-odpowiedziała z uśmiechem.
-Jak mieszka się z mamą?-zapytałam ciekawa odpowiedzi.
-W sumie to dobrze. Ten jej facet jest zajebisty, pozwala mi na wszystko. Takie życie to ja mogę mieć, dzisiaj rano jak wychodziłam z domu dał mi 5 dych, tak po prostu!-powiedziała, pokazując kasę.
Zadzwonił dzwonek i weszłyśmy do klasy. Zajęłyśmy ostatnią ławkę żeby tylko pani nas nie pytała. Lekcja minęła dość szybko, tak to jest gdy przez całą lekcję śmiejesz się z kumpelą.
Wszystkie następne lekcje minęły szybko. Mieliśmy 7 lekcji ponieważ zwolnili Nas z ostatniej. Wszystko byłoby idealnie gdyby nie Mechi, Tini i Lodo. Ok! Może odeszłam z ich Elity ale to nie znaczy, że na każdym kroku muszą się nade mną znęcać! Dłużej nie wytrzymam. Och przepraszam.... Jeszcze nie wiecie co się stało. Dziś na stołówce jak zwykle staliśmy w kolejce po jedzenie. Lodovica stała za mną i pomazała mi spodnie czerwonym lakierem do paznokci!! Ren na szczęście to zauważyła i zaprowadziła mnie do ubikacji. Czarnowłosa jest kochana, ona zawsze na zapasowe ubrania w szafce. Niestety czarne ale to nic przynajmniej mi pasowały do stroju.
W złym humorze wracałam do domu. Weszłam do kawiarni i zamówiłam ciasto bo byłam strasznie głodna. Przez 7 lekcji nic nie jadłam a jestem lekkim łakomczuchem. Siedziałam w kawiarni zajadając się ciastem i przeglądając Twitter'a, nagle ktoś się do mnie dosiadł. Lekko przestraszona popatrzyłam kto to i zobaczyłam jego! Ryland dosiadł się do mojego stolika.
-Proszę nie wychodź.-powiedział od razu. Lecz na wszelki wypadek chwycił mnie nieśmiało za rękę.
-Dobrze, co chcesz?-powiedziałam niby obojętnie a w głębi duszy pragnęłam właśnie tego.
-Porozmawiać.-powiedział uśmiechając się a przy tym ukazując swoje śnieżnobiałe zęby. Ach... kocham ten uśmiech!!
-O czym chcesz rozmawiać?-zapytałam spokojnym głosem.
-O Nas.-odparł szybko jakby bał się mojej reakcji.
-Jakich Nas?!-spytałam zdziwiona.
-Proszę, nie podnoś głosu. Może się przejdziemy? Znam świetne miejsce do rozmyślań.
Dokończyłam jeść ciasto i poszłam za nim. Wsiadłam do jego czarnego auta na siedzeniu pasażera. Ryry ruszył, nie miałam zielonego pojęcia gdzie chce mieć zabrać. Przez dość długi czas nie rozmawialiśmy aż w końcu powiedział:
-Jesteśmy na miejscu.-mówiąc to otworzył mi drzwi samochodu abym mogła wysiąść.
Było pięknie, plaża z drewnianym molo, zaraz przy brzegu była łódka. O dziwo nie było tam ludzi, cicho i spokojnie. Idealne miejsce na relaks.
Usiedliśmy na molo i zaczęliśmy rozmawiać. Ryland opowiadał mi jak to było z Mercedes i powiedział mi, że tylko ja się dla niego liczę. Z początku nie chciałam mu wierzyć więc wziął mnie na ręce i zaczął się kręcić. Krzyczałam żeby mnie odstawił na ziemię ale nic z tego. Poczułam jak wyciąga coś z mojej kieszeni, dopiero po chwili zorientowałam się, że to mój telefon. Już domyślałam się co chce zrobić. Stanął na progu molo i wrzucił mnie do wody. Była lodowata! Myślałam, że zamarznę. Zaczęłam krzyczeć i śmiać się jednocześnie. Z jego perspektywy wyglądało to komicznie ale zauważyłam, że stoi blisko krawędzi. Złapałam go za nogę i już chciałam lekko pociągnąć ale się wyrwał. Udałam minę zbitego pieska więc odszedł trochę od krawędzi i ściągnął koszulkę. Zaraz po tym wskoczył do wody z ogromnym pluskiem! Zaczęłam śmiać się jak jakaś opętana, po chwili dołączył do mnie Ryry. Wygłupialiśmy się około 15 minut, potem wyszliśmy cali zmarznięci. Było mi tak zimno, że wtuliłam się w Rylanda. Rozpłynęłam się w jego ramionach, mimo iż był 15 minut w lodowatej wodzie to i tak miał ciepłe ciało. Popatrzyłam na niego z dołu i zauważyłam, że też na mnie zerka. Zaczął zbliżać swoje usta do moich i gdy milimetry powiedział:
-Kocham Cię Mia.-powiedział to i mnie pocałował. Nie był to krótki pocałunek tylko długi i bardzo namiętny tak jakby dawno chciał to chciał zrobić ale się wahał.
-Ryland, ja ...

______________________________________________________
Jak myślicie co odpowie Mia? Czy wybaczy mu? Kolejny rozdział już wkrótce!! :)
Jak tam szkoła? U mnie nawet spoko ^^ SPAĆ mi się chce ciągle!! :DD
Piszcie komentarze! Dla Was to chwila a dla mnie bardzo dużo znaczy!
To do kolejnego rozdziału kochani! :*

22 sierpnia, 2014

Rozdział #011

*Oczami Mii*
To co zobaczyłam po prostu mnie zamurowało. Widziałam Rylanda siedzącego przy stoliku z Mercedes! Poprosiłam kelnerkę aby dała mi kawę na wynos. Po chwili przyniosła mi ją a ja szybko zapłaciłam i wybiegłam z tego miejsca ze łzami w oczach. Zauważył mnie jak wybiegałam ale zatrzymała go ta blondyna. Nie mogę uwierzyć, że kiedyś się przyjaźniłyśmy.  Wiedziałam, że jest wredna jak cała Elita ale mogłaby być trochę bardziej ludzka. Muszę porozmawiać z Rylandem jak najszybciej i dowiedzieć się o co chodzi. Gdy biegłam w stronę domu ktoś wychodził ze sklepu i uderzył mnie drzwiami. Nic więcej nie pamiętam bo upadłam na ziemię. Obudziłam się w jakimś pokoju, ściany tego pomieszczenia w którym leżałam były koloru brzoskwiniowego. Obok mnie siedział jakiś blondyn na oko wyglądał na chłopaka w moim wieku lub rok starszego. Miał piękne brązowe oczy, widziałam uśmiech na jego twarzy gdy się obudziłam.
-Hej, jak się czujesz?- spytał od razu.
-Cześć, nawet dobrze tylko boli mnie nos. -odpowiedziałam dotykając się za nos.
-Z twoim nosem wszystko będzie dobrze bo nie jest złamany. -mówiąc to lekko się zaśmiał.
-Dzięki. A mógłbyś mi powiedzieć gdzie ja jestem i co się stało?
-Ok, gdy wychodziłem ze sklepu uderzyłem cię drzwiami, ty upadłaś na ziemię i zemdlałaś. Nie chciałem cię tam tak zostawiać w takim stanie, krew ciekła ci z nosa jak wodospad. wziąłem cię na ręce i włożyłem do mojego samochodu. Pojechałem jak najszybciej do domu i powstrzymałem krwotok z nosa.
-Dzięki, że mnie tam nie zostawiłeś. To było miłe.- mówiąc to uśmiechnęłam się przyjaźnie i przytuliłam nieznajomego.-Słuchaj bardzo ci dziękuję jeszcze raz ale ja już muszę lecieć do domu moi rodzice na pewno się o mnie martwią.
-Nie ma za co. Dziewczyno oszalałaś żeby o takiej godzinie iść sama przez miasto!?
-Ale która jest godzina?-spytałam zdziwiona.
-Jest 23, nie pozwolę ci iść samej. Może ci się coś stać, jest ciemno. Przenocuj u nas albo cię odprowadzę do domu.
-Naprawdę nie ma takiej potrzeby abym zostawała czuję się dobrze, a ta propozycja jest miła ale jestem prawie pełnoletnia i myślę, że poradzę sobie w dojściu do mojego domu.
-O nie, nie pójdziesz sama. Pozwól mi się odprowadzić. -nalegał blondyn.
-Och no dobrzee...- zgodziłam się. Już mieliśmy wychodzić gdy nagle zobaczyłam Rylanda. Podszedł do blondyna i się przywitał:
-Siema bro!
Zamurowało mnie, nagle jakby wszystko mi się przypomniało widziałam tego blondyna na plaży, miał wtedy na sobie różowe kąpielówki. Znów zrobiło mi się słabo już miałam upaść na podłogę ale złapał mnie Ryland. Chyba dopiero teraz mnie zauważył. Szybko wydostałam się z jego objęć i wyszłam z ich domu nic nie mówiąc. Zaczęłam biec bo usłyszałam jak Ryland mnie woła, nie chciałam się zatrzymywać. Już miałam łzy w oczach. Nagle zdałam sobie sprawę, że nie wiem gdzie jestem.
-Super zgubiłam się w środku nocy.-pomyślałam sobie. Musiałam się zatrzymać aby trochę się zorientować gdzie jestem. Niestety nic z tego. Nagle podbiegł do mnie Ryry i zaproponował, że mnie odprowadzi bo zauważył, że nie mam pojęcia gdzie się znajduję. Na początku nie chciałam się zgodzić ale nie miałam wyjścia, chciałam jakoś wrócić do domu. Nagle Ryland się mnie zapytał:
-Czemu tak nagle uciekłaś z naszego domu?
-Ty naprawdę nie wiesz?!-spytałam z lekkim sarkazmem w głosie.
-Nie wiem, proszę powiedz mi o co chodzi. - powiedział spokojnym tonem łapiąc mnie za rękę.
-Widziałam cię dzisiaj w kawiarni z Mercedes!- powiedziałam a raczej wykrzyczałam ze łzami w oczach. 

-To ty ją znasz?- spytał mocno zdziwiony.
-Tak kiedyś należałam do Elity. Dopóki nie zaczęłam przyjaźnić się z Ren.- wydukałam patrząc się w jego oczy.
-Jaka Elita? O co chodzi?- rzucał pytaniami na oślep.
-To ty nie wiesz?! O czyli ci nie powiedziała, że jest wredną suką i zmienia chłopaków jak swoje stroje (przebiera się 3 razy dziennie-od autora).
-Jest naprawdę miła dla mnie. Dobrze nam się ze sobą rozmawia. Nie wydaje mi się aby była taka jak ty mówisz. A może ty jesteś zazdrosna?
-Ja niby o kogo?! O nią czy o ciebie?!- krzyczałam jak opętana, nie obchodziło mnie to, że ludzie patrzyli się z okien i mówili, że chcą spać.
-O mnie.- powiedział to tak spokojnie, że aż zadziwił mnie jego ton głosu. Chciał mnie przytulić ale nie pozwoliłam mu na to. Nadal udawałam twardą nie chciałam się popłakać.
-To nie prawda- powiedziałam nieco spokojniej.
Chciałam uciec ale złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie tak blisko, że prawie stykaliśmy się nosami. Staliśmy tak przez chwilę, nie mogłam się powstrzymać i pocałowałam go, od razu go oddał. Pocałunek był długi i namiętny, naprawdę się w nim zakochałam.
Zanim się obejrzeliśmy byliśmy już pod moim domem. Szybko się pożegnałam i weszłam do środka.
Zaraz na wejściu spotkałam mamę, która nie była zła wydawała się uradowana.
-Kochanie, już się bałam, że coś ci się stało.-powiedziała mama mocno mnie do siebie przytulając.
-Mamo nic mi nie jest, bardzo cię przepraszam.-powiedziałam jej do ucha nadal ją ściskając.- Chodźmy do salonu i wszystko ci opowiem.
-Dobrze to chodźmy, albo najpierw idź się wykąpać a ja zrobię kakao.
-Jasne.-powiedziałam uśmiechając się do mamy.
Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w piżamę czyli zwykłą różową koszulkę i krótkie spodenki. W takim stroju poszłam do salonu.
Opowiedziałam wszystko co się dziś zdarzyło, moja mama była zaskoczona i chciała mnie zabrać do szpitala aby obejrzeć mój nos ale przekonałam ją, że to nie jest konieczne ponieważ czuję się świetnie. Po naszych nocnych pogaduszkach poszłam do mojego pokoju i wskoczyłam pod ciepłą kołderkę. Szybko zasnęłam rozmyślając o dzisiejszych wydarzeniach.

______________________________________________________

Hejka  ludziska! Jak tam się czujecie? Ja świetnie choć u mnie pada deszcz. Zebrałam się i jak na mnie w dość szybkim czasie napisałam 11 rozdział. Jak myślicie Ryland nadal będzie się spotykał z Mechi? Czy z przypadkowego spotkania może wyniknąć coś jeszcze?
Piszcie w komentarzach jak sądzicie. 

18 sierpnia, 2014

Rozdział #010

*Oczami Mercedes*

Postanowiłam, że się zgodzę! Może i jestem straszną jędzą ale przy nim czuję się zupełnie inaczej. Czuję się tak jakbym była małą dziewczynką.
Zadzwoniłam do Rylanda aby umówić się na spotkanie.

Rozmowa telefoniczna

-Hej Ryland, to ja Mercedes. - przywitałam się.
-O hej! Jaka jest twoja odpowiedź?
-Tak! Zgadzam się!-krzyknęłam uradowana do słuchawki.
-A..ale nap..naprawdę?!- zapytał mocno zdziwiony Ryry.
-Naprawdę! To o której się spotkamy?-zapytałam.
-Będę u ciebie o 20. Napisz mi tylko twój adres sms'em.
-Oczywiście. To do zobaczenia jutro o 20.
-Jasne, Paa.-pożegnał się i rozłączył.

Zaraz po skończonej rozmowie wysłałam mu sms z moim adresem zamieszkania. Odpisał grzeczne "Dziękuję :) " po kilku minutach. Wysłałam kolejną wiadomość do mojej przyjaciółki. Napisałam o jutrzejszej randce z moim przystojniakiem.
Poszłam do łazienki wziąć prysznic, zmyć makijaż i umyć zęby. Po skończeniu tych czynności udałam się do mojego łóżka. W momencie zasnęłam.

Obudziłam się dość późno jak na mnie ponieważ wstałam o 11. Była sobota na szczęście więc mogłam jeszcze trochę poleniuchować w łóżku.
Po 30 minutach bezsensownego leżenia zeszłam na dół aby zjeść coś na śniadanie a mianowicie płatki z mlekiem. Po skończeniu jedzenia wróciłam do pokoju aby się ubrać. Wybrałam czarne leginsy i białą koszulkę na ramiączkach a z racji tego, że było dość chłodno ubrałam szary sweterek oversize. W takim stroju zeszłam na dół i rozsiadłam się na kanapie przed telewizorem. Niestety mój spokój nie trwał długo, bo zadzwonił mój telefon. Pobiegłam go odebrać ale numer był nie znany. Odebrałam ale nikt się nie chciał
odezwać. Nie powiem przestraszyłam się tego telefonu. Chwilę później dostałam wiadomość od tego numeru.

"Nie próbuj GO skrzywdzić bo pogadamy inaczej szmato!"

Strasznie się bałam, nie miałam pojęcia kto to napisał a tym bardziej o kogo chodziło. Nie wiedziałam co robić trzęsły mi się ręce, nie mogłam się ruszyć z miejsca. Za bardzo się bałam, zastanawiałam się czy nie odwołać randki z Rylandem. Jednak po dłuższych zastanowieniach stwierdziłam, że nie odwołam spotkania.

O 16 wróciła moja mama z pracy, tak się cieszyłam. Razem z moją rodzicielką byłyśmy głodne więc zrobiłyśmy pyszne naleśniki z truskawkami i bitą śmietaną. Nim zdążyłam nacieszyć się mamą już musiałam się przygotowywać do randki. Stwierdziłam, że ubiorę się w mój ulubiony kolor czyli różowy. Ubrałam różową spódniczkę a do tego białą koszulkę z długim rękawem gdyby zrobiło się zimno, do torebki włożyłam klucze, telefon, lusterko, szminkę, puder i oczywiście tusz do rzęs. Poszłam do łazienki zrobić makijaż, włosy lekko podkręciłam lokówką. Gotowa zeszłam na dół pokazać się mojej mamie, pożegnałam się z nią i wyszłam na dwór.

*Oczami Mii*

Moja przyjaciółka zakochała się w Riker'ze na 100% to było po niej  widać.

 Ucieszyłam się z wiadomości, że może wracać do domu. W końcu mogła mieszkać z którymś z rodziców i nie będzie kłótni.
Jestem bardzo zmęczona więc poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic i położyłam się w swoim wygodnym łóżku.
Rano obudziłam się o 6 rano więc miałam czas aby spokojnie przyszykować się do szkoły. Zwlekłam się z ciepłego łoża i podreptałam do łazienki w moich kapciach w krowy. Tam wykonałam wszystkie czynności związane z tym miejscem i wróciłam do pokoju aby się ubrać na zewnątrz było dość chłodno więc wybrałam taki zestaw.
  



Po 20 minutach byłam już w szkole. Myślałam, że spotkam się z Renee ale jej nie było nawet się za bardzo nie zdziwiłam.
Na szczęście miałam tylko 6 lekcji bo zwolnili nas z ostatniej lekcji. W drodze powrotnej do domu weszłam do mojej ulubionej kawiarni by napić się kawy. To co zobaczyłam po prostu mnie zamurowało.....

______________________________________________________

Hej kochani!! Wiem, że ostatnio trochę opuściłam się z pisaniem bloga ale wiecie jak to jest trzeba kupić wszystkie książki i zeszyty do szkoły. Po wielu dniach pisania w końcu ukazał się rozdział 10. Jak myślicie co lub kogo zobaczyła Mia w kawiarni?? Kto napisał wrednego sms'a Mercedes? Piszcie w komentarzach swoje odpowiedzi!! :)

28 lipca, 2014

Rozdział #009

 W szpitalu

*Oczami Renee*

Siedziałam przy łóżku Rikera cały czas, odchodziłam od niego tylko gdy musiałam. Postanowiłam, że zostanę z nim na noc. Wzięłam numer telefonu do Stormie w razie gdyby coś się działo. W środku nocy przyszedł lekarz i powiedział mi, że mogę się położyć na łóżku obok aby się przespać. Podziękowałam a doktor wyszedł z sali. Wyszłam na chwilę na zewnątrz żeby zapalić nie mogłam już wytrzymać tych wszystkich emocji. Gdy wróciłam do pokoju przebrałam się w krótkie spodenki i wskoczyłam do łóżka. Już zasypiałam i usłyszałam cichy jęk. Podbiegłam czym prędzej do Rikera. Otworzył oczy! Patrzył na mnie! W duchu bardzo się cieszyłam ale na zewnątrz byłam bardzo spokojna i opanowana. Usłyszałam tylko cichy szept blondyna, przybliżyłam się do niego aby usłyszeć co powiedział.
-Pić.-wyszeptał ledwo słyszalnym głosem.
Poszłam na korytarz do kubeczek wody, gdy wróciłam zobaczyłam jak 23-latek słodko śpi. Postawiłam kubeczek na szafce obok łóżka i poszłam spać. Jednak długo nie pospałam bo obudziła mnie mama Rikera. Powiedziałam jej wszystko co się wydarzyło od ich wyjścia ze szpitala, była bardzo zaskoczona ostatnią wiadomością. Spojrzałam za okno robiło się już jasno na dworze, była 5 nad ranem. Zauważyłam mgłę i wysłałam sms'a do Mii żeby wzięła mi moją ulubioną czarną bluzę. O 9 rano przyjechała Mia, reszta rodzinki była oczywiście wcześniej. Gdy tylko dotarła Mia pozbierałam rzeczy, pożegnałam się i wyszłam. Wyszłam razem z przyjaciółką. Poszłyśmy do jej domu abym się trochę ogarnęła wiecie makijaż i te sprawy. Po pół godzinie byłam gotowa, wyszłyśmy na miasto do centrum handlowego. Po drodze kupiłyśmy sobie kawę. Dotarłyśmy do centrum po jakiejś godzinie powolnego wleczenia się. Od razu skierowałyśmy się do sklepów z ciuchami. Następnym celem były buty. Po przejściu wszystkich sklepów poszłyśmy do KFC coś przekąsić. Po zjedzonym posiłku skierowałyśmy się w stronę parku, tam usiadłyśmy na ławce i Mia zaczęła mi opowiadać jak to była tutaj na spacerze z Rylandem. Trochę już miałam tego dość, ej no ludzie ile można słuchać w kółko jednego i tego samego! Nagle podniosłam się z ławki i poszłam przed siebie nic nie mówiąc przyjaciółce.
-Ren co w ciebie wstąpiło?!-krzyczała biegnąc za mną.-Od wypadku Rikera jesteś jakaś inna.
Zatrzymałam się gwałtownie. Mia chciała uciekać ale dałam jej znak aby usiadła. Posłuchała ale miała przestraszony wzrok.
-Mia masz rację jestem trochę inna, nie mam pojęcia co się ze mną dzieje. Po prostu gdy jestem przy nim to czuję jakby nic mi się nie mogło stać, czuję w środku jakbym była dla kogoś w końcu ważna. Nigdy się tak nie czułam przy żadnym chłopaku.
-O mój Boże! Ty się zakochałaś dziewczyno!-krzyczała uradowana.
-Cicho, cicho.-uciszałam ją.-To nie prawda.
-Prawda prawda! Nie zaprzeczaj podoba ci się.-powiedziała blondynka lekko mnie szturchając. Zaśmiałam się tylko i pokiwałam głową na znak, że to prawda. Dziewczyna stanęła na ławce i zaczęła tańczyć, wyciągnęłam telefon i to wszystko nagrałam. Potem gdy to oglądałyśmy nie mogłyśmy wyrobić ze śmiechu. Mia leżała na chodniku, dosłownie. Szłyśmy do domu śmiejąc się cały czas.
Dziś postanowiłam, że zadzwonię do mamy. Jak postanowiłam tak zrobiłam, rozmawiałyśmy krótko. Podała mi jedną ważną informacje. Moja mama mieszka w innym miejscu, podała mi adres i powiedziała, że mogę wracać do domu. Przekazałam tę wiadomość Mii, cieszyłyśmy się razem.
Poszłam do łazienki się wykąpać i wskoczyłam do łóżka, wszystko mnie bolało po tej nocy w szpitalu. Zasnęłam bardzo szybko, miałam dziwny sen, że ja i Riker zakochaliśmy sięw sobie i staliśmy się dobrzy. Obudziłam się dość późno około 11. Zeszłam na dół na śniadanie, były tosty z dżemem, nutellą i miodem oraz ciepłe mleka lub kakao. Po skończeniu śniadania postanowiłam pogadać z mamą Mii o tym, że mogę wrócić do domu. Bardzo ucieszył ją ten fakt, że wszystko już jest w porządku. Po zakończeniu rozmowy z mamą przyjaciółki udałam się do jej pokoju. Spakowałam swoje rzeczy i poprosiłam Mię aby mnie zawiozła do domu mamy. Wpakowałyśmy się z blondynką do auta i ruszyłyśmy w wyznaczone miejsce, po drodze trochę pobłądziłyśmy więc postanowiłam, że zadzwonię do mamy aby po mnie sama przyjechała bo się nie da dojechać do nowego domu. Po kilkunastu minutach czekania na mają rodzicielkę w końcu przyjechała nowiutkim pięknym białym Porsche co mnie mocno zdziwiło. Po minie mojej przyjaciółki było widać, że jest zaskoczona tak samo jak i ja. Pożegnałam się z nią, podziękowałam za wszystko co dla mnie zrobiła i wsiadłam do samochodu.

*Oczami Mechi* 

Po szkole jak zwykle poszłam się przejść sama po lesie, szłam w ciszy aż tu nagle ktoś popchnął mnie na ziemię i uderzyłam głową w drzewo. Gdy się ocknęłam byłam w jakimś domku a obok mnie siedział jakiś brunet, nie powiem był ładny. Usiadłam na łóżku a chłopak uśmiechnął się na widok, że się obudziłam. Zobaczyłam smutek w jego brązowych oczach. Spytałam o co chodzi, chłopak pomógł mi wstać i poszliśmy do salonu. Usiedliśmy na kanapie i zaczął mi opowiadać o co chodzi.
 Wszyscy ludzie myślą, że jestem wredna i pusta oraz że nie mam uczuć a to nie prawda! Gdy usłyszałam co mi powiedział po prostu się popłakałam. Wzruszyłam się i to bardzo jak on tylko to zobaczył to mnie przytulił, zaraz potem przyszedł ktoś. Pozbierałam się szybko i wyszłam, na stoliku zostawiłam swój numer.
Szłam ulicą i nagle spotkałam Mię zauważyłam, że płakała. Niby się nie przyjaźnimy ale spytałam:
-Hej Mia. Czemu płaczesz?
-Cześć. Czemu Cię to tak interesuje?
-Może mogłabym pomóc.
-Taaaaak jasne, ty i pomoc. W tej sprawie już nikt nie pomoże.
-Powiesz o co chodzi? Uwierz mam serce.
-Ok, chodzi o Rikera.
-Tego co był z nami na plaży?
-Tak, leży w szpitalu.
Po prostu mnie zatkało, nie wiedziałam co powiedzieć. Stałam jak wryta, Mia odeszła. Kilka chwil później się ocknęłam i poszłam do domu.
Wieczorem podczas oglądania telewizji zadzwonił mój telefon. Nie wiedziałam kto to ale miałam nadzieję, że to ten przystojniak.

*Rozmowa telefoniczna*

-Halo?-powiedziałam niepewnie do słuchawki.
-No cześć, to ty zostawiłaś numer na stoliku?-skądś znałam ten głos, taak to był przystojniak. (tak nazywa Rylanda Mercedes - od autora ^^)
-Aaa.. Tak już pamiętam. Powiesz mi jak masz na imię bo jakoś do tej pory mi się nie przedstawiłeś.
-Jestem Ryland. Twoje imię znam bo napisałaś na kartce.
-Tak.-powiedziałam śmiejąc się lekko.
-Może się jutro spotkamy?
-Czy ty proponujesz mi randkę?-spytałam zaskoczona ale duchu cieszyłam się jak małe dziecko.
-Jeśli boisz się iść ze mną sama możesz wziąć przyjaciół.
-Nie nie. Napiszę ci za pół godzinki czy się zgadzam. Paa.
-Spokoo. Paa

*Koniec rozmowy*

Odpaliłam laptop, włączyłam Skype i zadzwoniłam do Tini. Wszystko jej opowiedziałam. Ona potrafi mi doradzić, już wiedziałam co zrobię. Postanowiłam, że...

 c.d.n.
______________________________________________________

Jak mijają Wam wakacje misiaki? Mi całkiem nieźle! Idę do kina na "Step Up:All In" normalnie się cieszę!!! :D 
Jak myślicie co postanowiła Mercedes? Co zaplanował Ryland na ich randkę? 
Piszcie komentarze! Udostępniajcie! Polecajcie znajomym! 

10 lipca, 2014

Rozdział #008

*Oczami Tini*

Na plaży było świetnie! Chyba zakochałam się w jednym z nich, nie pamiętam jak miał na imię ale miał brązowe włosy i szybko gdzieś zniknął z Mią. Gdy przyszłam wieczorem do domu nawet nie chciałam jeść kolacji tylko zamknęłam się w swoim pokoju i zaczęłam komponować piosenkę na koniec roku. To było trudne gdyż ciągle myślałam o tym brunecie i Jorge. Mimo, że nie jestem z Jorge to i tak czuję jakbyśmy byli parą. Muszę zadzwonić do Lodo może ona mi coś poradzi. Pisanie piosenki na przedstawienie zostawiłam na inny dzień, teraz odpaliłam mój laptop i włączyłam Skype. Miałam szczęście bo Lodo była akurat na Skype. Zadzwoniłam do niej i opowiedziałam jej wszystko, dobrze mi doradziła. Powiedziała, że powinnam częściej przebywać z chłopakami i wtedy zobaczę z kim czuję się lepiej to tego powinnam wybrać. Mam mętlik w głowie, nie wiem co mam robić. Pożegnałam się z Lodo i wyłączyłam laptop i poszłam do łazienki się wykąpać. Położyłam do łóżka ale nie mogłam zasnąć. Był środek nocy a ja leżałam plackiem na łóżku i patrzyłam w sufit.

Następny dzień

*Oczami Rikera*

Obudziłem się dość późno. Zszedłem na dół do kuchni na śniadanie, ku mojemu zdziwieniu nikogo nie było w domu. Po zjedzeniu śniadania poszedłem do pokoju się ubrać i zobaczyłem sms'a od Rossa żebym przyszedł na plażę. Odpisałem szybko:

Będę za chwilę, dopiero wstałem.

Szybko się ubrałem, wziąłem klucze od domu i wsiadłem do mojego samochodu. W drodze ktoś do mnie zadzwonił, schyliłem się po telefon i nie zauważyłem ciężarówki nadjeżdżającej znad przeciwka. Obudziłem w białym pomieszczeniu, nie wiedziałem gdzie jestem ani jak się tu znalazłem. Podeszła do mnie Rydel i się zapytała:
-Hej stary jak się czujesz?
Chciałem jej coś odpowiedzieć ale nie potrafiłem wydobyć z siebie dźwięku. Ona zrozumiała i podała mi szklankę z wodą, napiłem się i spytałem ją jak się tu znalazłem. Nie odpowiedziała mi, tylko się odsunęła i zaczęła płakać. Chciałem ją uspokoić ale nie potrafiłem, dopiero teraz zauważyłem gdzie jestem. Byłem w szpitalu! Odrzuciłem kołdrę na bok i zauważyłem, że miałem na nodze gips. Chciałem obrócić głowę aby rozejrzeć się po pokoju ale coś mnie blokowało, to był kołnierz. Zrezygnowany opadłem z powrotem na łóżko. Po chwili zasnąłem.

*Oczami Ren*

Z Rikerem świetnie się bawiłam na plaży, zauważyłam, że jest taki sam jak ja. Chyba poczułam do niego coś więcej.

Na matematyce dostałam telefon, że Riker jest w szpitalu, wzięłam swoje rzeczy, powiedziałam pani, że muszę jechać do szpitala i mnie wypuściła. Po drodze wzięłam jeszcze Mię.
Do szpitala przyjechałyśmy szybko, jakieś 5 minut. Chciałyśmy wejść na salę Rikera ale nam nie pozwolono. Oczywiście jak to w mojej naturze leży musiałam się pokłócić z pielęgniarkami, w końcu udało nam się wejść do niego. Od razu poleciałam do łóżka Rikera. Mia podeszła do Stormie i zapytała co się stało.

*Oczami Rossa*

Dlaczego to musiało się stać. Gdybym do niego nie zadzwonił w czasie drogi nic takiego by się nie stało. Jestem idiotą, to przeze mnie mój starszy brat leży teraz w szpitalu ze złamaną ręką i nogą, cały w siniakach i od krwi. To moja wina. Nie mogę się uspokoić cały czas dręczy mnie myśl, że to moja wina. Nie wytrzymałem i wyszedłem z sali szpitalnej. Wsiadłem do samochodu i pojechałem do naszego domku w środku lasu. Zobaczyłem, że drzwi były otwarte, wziąłem kij i wszedłem powoli do środka. Tam zobaczyłem...
Rocky'ego z jakąś blondynką pocieszającą go (nie była to Rydel-od autora ^^) . Podszedłem do nich i zobaczyłem, że mój młodszy brat płacze. Przytuliłem go bo wiedziałem o co chodzi, chodziło o Rikera. Przynajmniej tak mi się zdawało... Dziewczyna pożegnała się z nami i wyszła. Zostałem sam z młodszym bratem.
-Młody powiedz co się stało.
-Nic, po prostu nie wierzę, że Riker miał wypadek.
-Spokojnie, wszystko będzie ok, tam powiedziała lekarka. Złamania się zrosną a siniaki znikną. Mówię ci, będzie jak nowy.- lekko się zaśmiałem i szturchnąłem brata. Ten się uśmiechnął ale nadal widziałem w jego oczach smutek. Nie mogłem odpuścić, chciałem wiedzieć co się stało. Na początku upierał się, że nic mu nie jest. Lecz po kilku błaganiach w końcu mi powiedział. To co usłyszałem mnie zszokowało.
- Ross to przeze mnie Riker leży w szpitalu.
-Ryland co ty sobie ubzdurałeś, to był wypadek i dobrze o tym wiesz.
-Nie prawda. W poprzednim tygodniu nie było auta Rikera pamiętasz?
-No raczej, na wszystkich się wydzierał.-lekko się zaśmiałem.
-Samochód był w naprawie.-powiedział spokojnie Ryland. Już chciałem coś powiedzieć ale on mi przerwał.-Nic nie mów daj mi dokończyć. Wracałem z imprezy tydzień temu i uderzyłem w słup, auto trafiło do naprawy a ja nic nie chciałem wam mówić. Niestety trafiłem na oszusta. Naprawił zderzak ale za to uszkodził układ hamulcowy. To moja wina, proszę cię nie mów na razie rodzicom i rodzeństwu, chcę sam to im powiedzieć.
-To dlatego wróciłem wtedy do domu taki poobijany. Młody nie obwiniaj siebie za to co się stało, to wina tego "mechanika", który próbował naprawić samochód.
-Ale ja wiem, że to przeze mnie Riker leży w szpitalu! Gdybym nie wziął jego auta i uważał na drodze do tego by nie doszło!
-Ja wiem, że jesteś zły ale spróbuj się uspokoić.
-Jak ja mam się uspokoić?! Prawie go zabiłem!-Ryland wydarł się na mnie niesamowicie, nie wiedziałem co mam mu odpowiedzieć.
-Zadzwonię do Rydel ona nam pomoże. Przyniosę ci szklankę wody.-powiedziałem po chwili ciszy. Poklepałem bruneta po plecach i poszedłem do kuchni.
Napisałem do siostry krótkiego sms'a:

Rydel przyjedź szybko do naszego domku na drzewie. Mamy meega problem! 
Od razu dostałem odpowiedź:

Ok, ale powiedz co się stało. Zaraz będę jestem niedaleko. xoxo 
Nie odpisywałem już siostrze, wiedziałem, że zaraz będzie tutaj.
Miałem rację Rydel przyjechała po 10 minutach. Opowiedziałem jej o co chodzi i od razu zaczęła "terapię" z Rylandem. Niestety nie mogłem być z nimi więc powiedziałem tylko blondynce, że jadę do szpitala.
-Jak coś się będzie działo lub będziesz potrzebować pomocy to dzwoń.-rzuciłem wychodząc.

______________________________________________________

Mamy kolejny rozdział! Zapraszam do komentowania jeśli macie jakieś uwagi. Jak mijają Wam wakacje? Mi całkiem nieźle. Rozdział 9 już wkrótce!

30 czerwca, 2014

Ważne!

Jedna blogerka jak już wiecie odeszła więc jestem sama. Piszę 8 rozdział ale muszę wiedzieć czy piszę na darmo czy ktoś czyta mojego bloga. Bardzo proszę aby osoby, które czytają mojego bloga dały komentarz pod tym postem inaczej 8 rozdział nie ukarze się.
Dziękuję za przeczytanie tego ważnego posta.

19 czerwca, 2014

Rozdział #007

*Oczami Tini*

Leżę sobie spokojnie na plaży, a tu nagle przychodzi Mia i ta jej przyjaciółka z jakimiś przystojniakami. Po prostu mnie zatkało chciałam odpuścić, ale nie potrafiłam, Mechi chyba to zauważyła, bo wstała z leżaka i podeszła do nich. Coś z nimi gadała przez chwilę i wszyscy przyszli do nas przywitali się jakby nigdy nic (oczywiście tylko chłopacy), dziewczyny stały cicho i coś mówiły między sobą.
-Hej dziewczyny co wam jest? - spytał te dwie śliczny blondyn.

*Oczami Mii*

Masakra, czy całą Elita musiała tam być a jeszcze do tego Tini przecież ona mnie zabije! A dlaczego?! Bo ja mam takich przystojniaków przy sobie a ona nie. Podeszłam do Rylanda.
-Czy możemy pójść gdzieś indziej pobiegać?-spytałam niewinnie.
-Ale dlaczego? Przecież jest świetnie. Nie podoba ci się?
Powiedziałam mu wszystko dlaczego nie chce tam być i razem poszliśmy na lody. Riker i Renee zostali świetnie się bawiąc.
Po godzinie siedzenia w kawiarni poszliśmy do domu Lynchów po samochód Rylanda. Wsiedliśmy i pojechaliśmy autostradą. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. To był las. Lekko się zdziwiłam czemu przyjechaliśmy właśnie tutaj ale chwilę później znałam odpowiedź. Poszliśmy ścieżką wgłąb lasu. Nagle stanęliśmy i zobaczyłam nad moją głową piękny domek na drzewie.



Domek był przepiękny!
-Ryland czy to wasz domek?!
-No tak. Haah.-zaśmiał się brunet.
Wziął mnie za rękę i weszliśmy do środka było cudownie. Wyglądał jak normalny dom. Usiedliśmy w salonie i rozmawialiśmy i potem poszliśmy do kuchni. Tam zrobiliśmy wielki mix słodyczy! Dodaliśmy wszystkie żelki jakie tam były, czekolada, lody przeróżne smaki i na samą górę dużo bitej śmietany! Jeszcze tylko posypka i mogliśmy się zajadać. Nie miałam pojęcia, że można zrobić coś takiego. Ten deser był dobry, nawet baardzo. Po zjedzeniu poszliśmy do sypialni i rzuciłam w Rylanda poduszką. To ja rozpoczęłam bitwę na poduchy! Po skończonej bitwie musieliśmy posprzątać bo na podłodze było pełno pierza. Ryry poszedł po zmiotkę i szufelkę. Zaczęliśmy sprzątać trochę nam to zajęło bo Ryland cały czas rzucał mnie na łóżko. Śmialiśmy się przez cały czas aż mnie policzki bolały.W końcu udało nam się skończyć sprzątać. Wróciliśmy na plażę ale nikt nie zauważył, że wróciliśmy. Ryland pożyczył wiaderko od jakiegoś dziecka, nabrał wody z morza i oblał nią Rikera. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać ale nie Riker. Jorge wziął na ręce Mechi i wrzucił ją do wody. Mokry Riker wrzucił Ren. Jak wyszła nie było ciekawie, zaczęła się na niego wydzierać za to co zrobił ale on jej wytłumaczył, że to był żart i się uspokoiła.

Jeszcze godzinę byliśmy na plaży ale zrobiło się strasznie późno więc poszliśmy do domów. Mnie i moją przyjaciółkę odwieźli Riker i Ryry.

Wieczorem weszłam do domu i wszędzie było ciemno. Trochę się zdziwiłam. Zapaliłam światło i poszłam do kuchni coś zjeść. Na stole leżała kartka od mamy:

 "Jestem u koleżanki. wrócę późno nie czekaj na mnie, w lodówce masz kolacje." 
 Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam moją kolacje, włożyłam ją do mikrofalówki. Włączyłam TV i wróciłam do kuchni po kolacje. Obejrzałam komedię i jak się skończyło poszłam do łazienki wziąć prysznic. Zasiadłam przy pianinie i zaczęłam komponować piosenkę. Po pół godziny położyłam na łóżku i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Do szkoły prawie zaspałam, gdyby nie moja mama to bym się spóźniła na lekcje. W sumie pierwsza to była lekcja wychowawcza gdy weszłam do klasy (spóźniłam się 5 minut) pani przedstawiała nowego ucznia. Nazywał się Rocky Lynch, miał piękne tatuaże na ręce.
Po skończonych lekcjach przed szkołą zobaczyłam Rylanda i Rikera, jakiegoś blondynda, blondynkę i bruneta, który obejmował dziewczynę. Ryry do mnie podszedł i zapytał:
-Hej! Mia ty tu chodzisz do szkoły? Nigdy cię nie widziałem.
-Tak chodzę tu do szkoły-odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
-Przejdziemy się gdzieś?-zaproponował mi Ryland.
-Bardzo bym chciała ale nie mogę. Muszę wracać do domu. Przepraszam, może innym razem.
-Mogę cię odprowadzić.-zaśmiał się Ryry.
-Na prawdę nie trzeba.
-Ale ja chcę.-upierał się.
-No dobrze.- zaśmiałam się i zaczęłam uciekać przed chłopakiem.
Jak brunet mnie złapał zaczęłam krzyczeć i równocześnie się śmiać. Po prostu nie wytrzymałam ze śmiechu, starałam się uspokoić ale nie potrafiłam, śmiałam się jak jakaś idiotka.
Odłożyłam plecak, zjadłam obiad podzieliłam się również z Rylandem. Potem poszliśmy do kawiarenki a tam zobaczyłam.....



Zobaczyłam Rikera z Ren, przynajmniej tak mi się wydawało. To nie była ona, to jakaś inna laska.
-Ryland co to za dziewczyna?-zapytałam.
-To przyjaciółka. Przyjechała na kilka dni.-odpowiedział spokojnie Ryry.
-Ok, chodźmy się przywitać.-zaproponowałam.

Podeszliśmy do stolika i się przywitaliśmy. Posiedzieliśmy chwilę razem, potem Riker i jego przyjaciółka poszli zwiedzać miasto. Posiedzieliśmy w kawiarence pół godziny i poszliśmy do parku. Było pięknie, siedziałam na murku mostu bałam się, że spadnę ale Ryland mocno mnie trzymał więc czułam się pewnie. On jest świetny. Chodziliśmy jeszcze przez godzinę po parku. Następnie odprowadził mnie do domu. Przyszłam do domu  akurat na kolacje. Na kolacje były naleśniki, były przepyszne bo robiła je moja mama. Poszłam na górę do łazienki się wykąpać. Gotowa do spania pościeliłam łóżko i wzięłam książkę poczytałam chwilę i zasnęłam. Miałam straszny sen:

Biegłam przez ciemny las. W samej piżamie, boso. Gdy tak biegłam zaplątałam się w jakieś gałęzie, udało mi się odplątać i biegłam dalej. Uciekałam przed.... Rockym?! Nagle złapał mnie i przysunął do siebie. 

Obudziłam się przestraszona. Popatrzyłam na zegarek była 1 w nocy. Siedziałam na łóżku ponieważ nie potrafiłam zasnąć.
______________________________________________________

Piszę sama bloga więc rozdziały będą dodawane może częściej! Cieszycie się? Małe pytanko do Was: Jak myślicie co wyniknie ze znajomości Rylanda i Mii?
Piszcie odpowiedzi w komentarzach! :*
Kolejny rozdział już niedługo się ukarze (chyba)

05 czerwca, 2014

Rozdział #006

**2 dni wcześniej**
   *Oczami Reene*


Po szkole jak zwykle wyskoczyłam z dziewczynami na fajkę do lasu. Tak na szybko, kilka machów i postanowiłam iść do domu. Nie jestem jakimś typem żula - nie chleję na ławce pod sklepem i nie żebram o fajki.
Po kilku minutach podczas których umawiałam się z koleżankami na weekendowy wyskok na miasto, oznajmiłam im, że wracam do domu. Bardzo się zdziwiły moją zmianą i zapytały:
-Ren stara czemu tam chcesz wracać? Przecież nie masz po co. - odpowiedziała
-Coś sobie uświadomiłam z pomocą mamy Mii. Muszę wrócić.- odpowiedziałam ze spokojem w głosie.
-Co ci nagadała?-spytały zaciekawione.
-Nie musicie wiedzieć.-odpowiedziałam i już chciałam odejść ale dodałam.- Macie może gumę?
-Jak nie chcesz to nie mów. Spoko weź i spadam na chatę.-powiedziała jedna z dziewczyn.
-Dziena!-pożegnałam się i poszłam.

Byłam dziesięć metrów od lasu i jechały gliny akurat skręcały do lasu. Normalka, co jakiś czas sprawdzają czy wszystko jest w porządku. Doszłam do domu i odziwo nikogo nie było. Weszłam, ściągnęłam buty i krzyknęłam na cały głos:
-Hej wróciłam do domu!
Nagle ktoś wszedł do domu. To był mój ojciec z jakąś obcą babą.
-Renee córuś, hej wróciłaś. Bardzo się cieszę.
-Hej tato. Co to za baba?-spytałam ojca choć dobrze wiedziałam kto to jest.
-Proszę zostaw Nas samych.-zwrócił się ojciec do kobiety. Ta wyszła.
-Odpowiesz mi kim ona jest?-spytałam lekko zdenerwowana.
-Chodźmy do pokoju.
-Ok, to choć i powiesz mi wszystko. Gdzie mama?
-Ren ja i twoja mama już nie mieszkamy razem.
-Co jak to?! Gdzie ona jest? Chcę z nią porozmawiać!
-Córeczko uspokój się. Mama mieszka u babci.
-Nie, nie uspokoję się! To o to były te wszystkie kłótnie tak?! Idę do mamy.
-Dobrze, idź. Naprawdę cię przepraszam.
-Ok. Nara.
Wyszłam z domu wściekła. Trzasnęłam mocno drzwiami. Gdy zbiegałam po schodach miałam łzy w oczach co nie zdarza mi się często. Byłam zła a zarazem smutna. Po 10 minutach biegu byłam prawie przy domu od babci. Zapukałam i czekałam aż staruszka mi otworzy.
-Hej babciu.
-Renee kochanie. Wejdź musimy porozmiawiać.
-Dziękuję. Wiem co się stało. Gadałam z tatą. Gdzie mama?
-Mama siedzi w salonie. Chcesz herbatę?
-Nie dziękuję. Masz może coś do jedzenia? Jestem potwornie głodna.
-Zostało mi trochę obiadu w kuchni zaraz ci go przyniosę do salonu.
-Dziękuję Ci bardzo.-powiedziałam całując babcię w policzek. Chyba coś we mnie pękło, dawno nie odwiedzałam babci. Ostatnio miałam z nią napiętą sytuację. Pierwszy raz od wielu miesięcy czułam się chciana w rodzinie, czułam, że jestem kochaną wnusią babci.
-Hej mamo.
-Ren?! Co ty tutaj robisz?
-Przyszłam do domu.
-Skąd wiesz, że tu jestem?
-Przyszłam do domu i po chwili przyszedł tata z jakąś kobietą. Wszystko mi powiedział. No prawie wszystko bo nie dałam mu dokończyć.
- Dobrze czyli już wiesz. Nie muszę ci chyba nic tłumaczyć bo jesteś duża i raczej sama rozumiesz co zaszło między mną a tatą.
-Tak rozumiem. Czy mogę mieszkać tutaj z tobą?- spytałam po chwili milczenia. Zdałam sobie sprawę, że nie mam gdzie mieszkać.
-Porozmawiam z babcią a ty zjedz spokojnie obiad.
-Jasne.-powiedziałam uśmiechając się lekko.
-Ren, ktoś do ciebie przyszedł.-powiedziała babcia wchodząc z ciepłym rosołem do pokoju.
-A kto to babciu?-spytałam bo nikomu nie mówiłam o tym nawet Mii nie zdążyłam powiedzieć.
-Jakiś chłopiec.-odpowiedziała ze spokojem w głosie babcia.
-Ok. To idę zobaczyć kto mnie odwiedził.

*Przy drzwiach*

-Hej-powiedział chłopak. Widziałam go pierwszy raz w życiu.
-Cześć. Kim jesteś?-odpowiedziałam.
-Przepraszam, nie przedstawiłem się. Jestem Riker. Przyszedłem aby oddać ci twój telefon. Wypadł ci jak biegłaś. Widziałem cię jak tu wchodzisz. Akurat byłem za rogiem.
-Ok dzięki. Tak w ogóle to wejdziesz?
-Spoko na chwile wpadnę.

*W salonie*

-Babciu idę na górę do twojego pokoju z kolegą. Wezmę sobie obiad.
-Siema.-przywitał się Riker.
-Dzień dobry.-odpowiedziały równocześnie babcia wraz z mamą.

*W pokoju na górze*

-Dzięki wielkie za oddanie telefonu. Nie wiem co bym bez niego zrobiła.
-Nie ma sprawy to żaden problem. Mogłabyś mi podać swój numer?
-Jasne nie ma sprawy.-podałam mu swój numer i odprowadziłam go do drzwi.
Spojrzałam przez okno na niego i zobaczyłam jak z kieszeni wyciąga fajkę. Wow! Ten chłopak był nieziemski! Wróciłam na górę i zjadłam zupę. Była pyszna tylko już trochę ostygła.

*Na dole*

-Co to był za chłopak?-spytała zaciekawiona mama.
-Przyszedł żeby oddać mi mój telefon. Zgubiłam go jak biegłam.
-Dobrze.-odpowiedziała spokojnie mama.
-Renee smakował ci obiad?-spytała nagle babcia.
-Zupa była pyszna. Naprawdę dobry obiad.

Wróciłam na górę i zdałam sobie sprawę, że nie mam jego numeru. Chciałam zadzwonić do Mii ale zobaczyłam, że ktoś wysłał mi wiadomość. To był Riker. Napisał:
"To ja Riker, a to mój numer :) "

Miło, że sam napisał mi swój numer. Stwierdziłam, że nie będę marnować kasy na gadanie przez telefon więc weszłam na komputer i zadzwoniłam do Mii na Skype. Gadałyśmy straaasznie długo. Najpierw opowiedziałam jej o tym jak przyszłam do ojca, opowiedziałam jej oczywiście o Rikerze. Potem masakrycznie długo plotkowałyśmy na wiele tematów. Gdy spojrzałam za zegarek był a 2 w nocy ale na szczęście jutro była sobota. Pożegnałam się z Mią, poszłam się wykąpać i zaszłam na dół napić się wody. Zobaczyłam, że w kuchni świeci się światło. Weszłam i zobaczyłam swoją mamę cicho płaczącą. Podeszłam do niej i ją mocno przytuliłam. Nie musiałam nic mówić wystarczyło tyle, że przytuliłam mamę. Porozmawiałam chwilkę z mamą, napiłam się wody i poszłam spać. W tę noc spałam w pokoju babci.

Gdy wstałam rano myślałam, że jest wcześnie bo nikogo nie było słychać ale kiedy spojrzałam na zegarek była 12.30! Tak długo spałam. Zeszłam na dół i już chciałam sobie zrobić płatki kiedy nagle ktoś do mnie zadzwonił. To był Riker, odebrałam i się mnie spytał czy bym poszła z nim i jego bratem Rylandem pobiegać. Oczywiście się zgodziłam. Powiedział, że będą za pół godziny i jak chcę to mogę wziąć przyjaciółkę. Zjadłam śniadanie i poszłam na górę się ubrać ale przypomniało mi się, że nie mam tutaj ubrań bo zastały u ojca. Wzięłam kluczyki do samochodu ze stołu kuchennego i wyszłam z domu w pidżamie. Moja pidżama wyglądała normalnie. Zwykła czarna, luźna koszulka i bokserki.
W każdym bądź razie wybiegłam w takim stroju na dwór. Wsiadłam do auta i pojechałam do taty po ubrania. Jak wbiegałam po schodach do mieszkania to napisałam do Mii żeby ubrała dres bo idziemy biegać z chłopakami. Napisałam jeszcze do Rikera żeby przyszedł później bo się nie wyrobię. Odpisał natychmiast i napisał, że będą za godzinę.
Stałam pod drzwiami mieszkania i dzwoniłam na dzwonek ale tata nie chciał mi otworzyć, nagle przypomniało mi się, że mam klucze do domu. Otworzyłam drzwi, ściągnęłam buty i weszłam do mojego dawnego pokoju. Wzięłam potrzebne rzeczy i wyszłam z mieszkania. Wzięłam wygodne dresy do biegania i ukochaną koszulkę z BVB, wsiadłam do auta i po chwili byłam u babci. Poszłam na górę się przebrać a gdy już zeszłam na dół to babcia siedziała wygodnie w fotelu, robiła na drutach i słuchała radia. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, to była Mia. Zdążyłyśmy wypić małą kawę zanim przyszli chłopacy. Porozmawiałyśmy z babcią na różne tematy i pośmiałyśmy się. Zadzwonił dzwonek i Mia poszła otworzyć bo ja musiałam nalać wody do butelki.

*Oczami Mii*

Przez chwilę stałam jak wryta przed drzwiami i nagle odezwał się blondyn.
-Hej jest Renee?
-Yyym.. Przepraszam. Tak jest. Wejdźcie.-odpowiedziałam lekko zmieszana, czułam jak robią mi się rumieńce na twarzy.
-Dzięki. Jestem Riker a to mój brat Ryland.-Miło Was poznać, jestem Mia.-powiedziałam już spokojnie i uśmiechnęłam się do chłopaków.
Przyszła Ren.
-Hej Wam!-przywitała się.
-Siema.-odpowiedzieli równocześnie.
-Ciebie nie znam, jak się nazywasz?-spytała chłopaka stojącego obok Rikera.
-Jestem Ryland -powiedział uśmiechając się.
-Ok. Jestem Ren.
-To jak idziemy?-zaproponowałam.
-Jasne.-odpowiedzieli wszyscy chórkiem.
Ren ubrała swoje ukochane glany a ja włożyłam na siebie wygodne trampki. Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się na plażę. Na plaży leżała Elita. Gdy Nas zobaczyli schowałam się za Ren. Nie ukrywam trochę się ich bałam.


18 maja, 2014

Bohaterowie 2



Koniecznie przeczytaj notkę pod postem! :) 





Riker Lynch 

Drugie imię: Anthony
Rodzice: Stormie i Mark
Rodzeństwo: Ross, Rocky,Rydel i Ryland
Przyjaciele: Ellington, Renee, Mia i wiele innych :)
Instrumenty na których potrafi grać: gitara, uczy się grać na fortepianie i perkusji
Krótki opis: Typowy imprezowicz. Lubi wypić z przyjaciółmi, pali. Jest męską wersją Ren. Doskonały tancerz, ma ładny głos. Czeka na tą jedyną ale jak jego młodszy brat wyrywa laski.





  Ross Lynch

Drugie imię: Shor
Rodzice: Mark i Stormie
Rodzeństwo: Riker, Rocky, Rydel i Ryland
Przyjaciele:Ellington, Ren, Mia i wiele innych
Instrumenty na których potrafi grać: gitara i trochę fortepian
krótki opis: Lubi balować jak każdy nastolatek. Czasem wypije, nie pali. Świetnie tańczy, w szkole podrywa wszystkie laski.



Rocky Lynch
Drugie imię: Mark
Rodzice: Stormie i Mark
Rodzeństwo: Riker, Ross, Rydel i Ryland
Przyjaciele:Ellington, Renee, Mia i wiele innych
Instrumenty na których potrafi grać: gitara i uczy się grać na perkusji
Krótki opis: Tak jak jego bracia lubi imprezy i ładne dziewczyny. Wypije ale nie jest typem alkoholika, nie pali. Ma dużo wielbicielek.



Ryland Lynch
Drugie imię: Michael
Rodzice: Stormie i Mark
Rodzeństwo: Riker, Ross, Rocky i Rydel
Przyjaciele: Ellington, Ren, Mia i wiele innych
instrumenty na których potrafi grać: uczy się grać na gitarze
krótki opis: Jest obecny na każdej imprezie (jest Dj), czasem wypije ale nie przepada za tym. Nie pali, odrzuca go to. W przeciwieństwie do braci nie wyrywa każdej możliwej laski.



Rydel Lynch
Drugie imię: Mary
Rodzice: Stormie i Mark
Rodzeństwo: Riker, Ross, Rocky i Ryland
Przyjaciele: Ellington, Renee, Mia i wiele innych
Instrumenty na których potrafi grać: keyboard (fortepian), uczy się gry na perkusji
Krótki opis: Jest jedyną dziewczyną w rodzinie. Lubi imprezować ale nie lubi alkoholu i papierosów. Jest miła, ciągle się uśmiecha. Pozytywnie nastawiona do świata.


Ellington Ratliff
Drugie imię: Lee
Rodzice: Cheryl i George
Rodzeństwo: Brak
Przyjaciele: Cała rodzina Lynchów
Instrumenty na których potrafi grać: Perkusja
Krótki opis: Jest bardzo lubiany. Potrafi wszystkich rozśmieszyć, często pada ofiarą żartów. Kocha imprezy, uwielbia robić głupie miny. Jest miłych chłopakiem ale czasem wypije trochę z kumplami.

                                                                                                            

Hej hej! To my! To są nowi bohaterowie, którzy pojawią się w najbliższym rozdziale! W sprawie rozdziału to pojawi się już jutro lub pojutrze!! Koniecznie zostaw po sobie ślad jak przeczytasz!
!!!Pamiętaj!!!
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

14 kwietnia, 2014

Rozdział #005

**Oczami Mii**

Normalny, nudny dzień w szkole... Lekcja francuskiego. Pani Rimet stoi przy tablicy i coś tłumaczy mocno gestykulując. Rozglądając się po klasie zauważyłam, że wszyscy są zajęci czymś innym niż słuchanie starej nauczycielki. Przy oknie siedziała moja "eks" przyjaciółka Martina, a jej chłopak Aaron rzucał śmieciami po klasie. Nigdzie nie widziałam Renee. Dzwonek się spóźnia...

TRYYYYYT...


Wszyscy wybiegli z klasy na szkolną stołówkę. Nie byłam głodna, więc wyszłam na dwór, jednak w drzwiach potrącił mnie jakiś obleśny koleś i oblał mnie zupą. Myślałam, że zapadnę się pod ziemię. Widziało to prawie pół szkoły, gdy zawróciłam i ze ściekającą zupą pobiegłam do auta. Odpaliłam silnik i włączyłam radio. Jechałam autostradą, aż nad jezioro, gdzie zabierał mnie tata w dzieciństwie (niewiele osób wie o tym miejscu, więc wiedziałam, że będę tam przez chwilę sama).W samochodzie przebrałam się w strój na w-f i poszłam się przebiec. Była 15 kiedy wsiadłam do samochodu i pojechałam do domu. Chciałam powiedzieć rodzicom co się stało, lecz jak zauważyłam dyrekcja mnie wyprzedziła o mojej nieobecności w szkole. Nie wiedzą, co się dokładnie stało, więc im wszystko wyjaśniłam. Mama mnie zrozumiała lecz tata na mnie trochę nawrzeszczał. Nie chciałam go słuchać, więc wzięłam plecak i poszłam na górę do mojego pokoju. Brudne ciuchy wrzuciłam do pralki, wyciągnęłam luźną długą koszulkę i dresy z szafy i poszłam się wykąpać, bo strasznie cuchnęłam. Odkręciłam wodę, ale była lodowata, więc owinąwszy się ręcznikiem wyleciałam z łazienki.
-Brian! Ty tępaku! Wypuściłeś całą ciepłą wodę! Jak ja mam się teraz wykąpać?! Śmierdzę jak zdechłe zwierzę! - zaczęłam wrzeszczeć na brata o rok młodszego od siebie.
-Ojej, ale masz problem iść i włożyć węgla do pieca! - odkrzyknął Brian.
-To leć to zrobić, bo nie mam jak się umyć!
-A czemu sama nie pójdziesz? - spytał.
-Bo ja nie potrafię takich rzeczy! Pójdziesz?
-No dobra, ale dajesz mi za to kasę.
-Ok, dam ci tylko dychę. Dzięki brachu. - powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko.
-No cóż jak tyle masz, to tyle dasz - powiedział śmiejąc się głośno.
- Idę do pokoju jak będę mogła się wykąpać to powiedz.
-Luz siorka.
Gdy weszłam do pokoju zobaczyłam migającą kropkę na ekranie telefonu.
-O ktoś do mnie dzwonił.-powiedziałam sama do siebie.-Ciekawe kto?
Zobaczyłam i to była Renee. Oddzwoniłam do niej i powiedziała, że będzie u mnie za 10 minut. O nie! Zapomniałam, że muszę się wykąpać i posprzątać pokój!
Napisałam sms'a do Ren:

Po chwili przyszła odpowiedź::

Zastanawiałam się, o co chodzi.

Ktoś puka do drzwi

-Ej Mia. Możesz wbijać do łazienki.
-Dzięki Brian.-powiedziałam i śmiejąc się, wyciągnęłam pieniądze z portfela. - Masz tu hajs.
-Luz dzięki.-mówiąc to, zniknął w drzwiach.
Poszłam do łazienki. Wzięłam gorący prysznic i przebrałam się w wygodne ciuszki. Zmyłam makijaż, bo w domu nie był mi potrzebny.
Weszłam do pokoju i zobaczyłam kogoś siedzącego na łóżku.
-Hej Ren. Już jesteś?-podeszłam bliżej i zorientowałam się, że to nie Renee. To był chłopak!
-Brian!
-No... Wpuściłem chłopaka, bo powiedział, że musi pogadać z tobą.
-Ok dzięki. Tyle chciałam wiedzieć.
-Spoko.
-Hej. Kim jesteś? Troszkę cię nie poznaję. - AAA! Mega ciachoo! - pomyślałam.
-Hej. Chciałem cię przeprosić za to, że wylałem na ciebie zupę dziś na stołówce.
-Ach to ty. Tak to nie było miłe.
-Wiem, przepraszam. Przyszedłem tu dlatego, że chciałem cię przeprosić. No to cześć ja już  sobie pójdę.
- Tylko jeszcze takie jedno pytanie. Dlaczego oblałeś mnie zupą? Mam nadzieję, że to nie było specjalnie?
- Nie mam pojęcia dlaczego. Zapatrzyłem się i cię nie zauważyłem.
-Aha okey. Tyle chciałam wiedzieć. To może odprowadzę cię do drzwi?
-Nie trzeba sam trafię.
-Tak czy inaczej muszę iść na dół, więc przy okazji cię odprowadzę.-mówiąc to uśmiechnęłam się uroczo.
- No... cóż. Okey - zaśmiał się zakłopotany.
Odprowadziłam go na dół, a on wychodząc dał mi kwiaty i powiedział:
-Jeszcze raz, przepraszam.-Uśmiechnął się i wyszedł.
Poszłam do kuchni. Włożyłam kwiatki do wazonu i podgrzałam sobie obiad.To był kotlet z frytkami.

Do tego zrobiłam sobie mizerię, wyciągnęłam z mikrofalówki i poszłam jeść. Oczywiście rozsiadłam się przed telewizorem. Po zjedzeniu obiadu włożyłam talerz do zmywarki. Poszłam do pokoju i zaczęłam szybko sprzątać. Po 20 minutach przyszła Renee ze śpiworem, plecakiem i przygotowanymi na jutro ubraniami.
-Hej Ren! Widzę, że jesteś przygotowana.- przywitałam się.
-Siemka Mia. Mogę dzisiaj spać u ciebie? - była jakaś przygaszona.
-Jeszcze nie pytałam mamy ale pewnie pozwoli. Ale co się stało?
-Chodź na górę to ci wszystko opowiem.-powiedziała Ren wchodząc po schodach.
-Zaczekaj chwilkę, chcesz coś do picia?
-Masz sok pomarańczowy?
-Jasne, tam gdzie zawsze. Nalejesz sobie?
-Spoko.-powiedziała uśmiechając się.

** W pokoju Mii**

-Ren gadaj co się stało.-powiedziałam siadając przy biurku.
-No więc...-zaczęła przyjaciółka.
-No więc?-zachęcałam aby powiedziała.
-Chodzi o to, że rodzice znowu się kłócą. Po prostu jakiś koszmar!
-Ok jasne.
-Już wczoraj uciekłam. Gdy rodzice się kłócą zupełnie o mnie zapominają więc się spakowałam i wyszłam.
-Gdzie spałaś wczoraj?
-Poszłam do sąsiadki, bardzo ją lubię, jest miła.
-Jasne. A czemu dzisiaj nie wrócisz do domu zobaczyć co się tam dzieje?
-Przeszłam obok i widziałam masę naszych mebli za oknem.
-Dobrze, poczekaj zadzwonię do mamy czy możesz zostać. Wieczorem powiemy jej o co chodzi.
-Ok zadzwoń, ale nic jej nie powiemy.
-Czemu? Przecież moja mama nikomu nic nie powie, nie jest taka.
-W porządku niech ci będzie.
-Mhm. Poczekaj chwilę, idę zadzwonić.

* Po kilku minutach *

-I co powiedziała twoja mama?- zapytała Renee.
-Niestety ale............możesz zostać!!
-O to świetnie! Dziękuję!
-Nie ma za co przecież wiesz, że na mnie zawsze możesz liczyć.-odpowiedziałam śmiejąc się.-Ren rozpakuj się, ja zjem obiad i coś porobimy. Może obejrzymy jakiś film wieczorem?
-Jasne! Horrorek?
-Nie! Przecież wiesz, że ja nie lubię horrorów.
-Ok ok. Idę się wykąpać a ty sobie zjedz w spokoju. Smacznego.
-Jasne. Jak będzie zimna woda to idź do Briana i mu to powiedz. Dzięki!
-Luz.

*Wieczór*

Mama wraca do domu.
-Hej kochanie!-wita się ze mną.-Gdzie Renee?
-Hej mamo.Siedzi na górze w pokoju. Przyjdziesz tam potem? Musimy ci powiedzieć powód czemu Ren będzie u nas nocować.
-Mia przyjdę jak coś zjem, a wy pościelcie za ten czas łóżko i możecie włączyć jakiś film.
-Spoko, jesteśmy w pokoju. Paa.
-Jasne leć.

-Hej Ren, moja mama przyjdzie jak coś zje. To co rozkładamy łóżko i włączamy film?
-Spoko.-Renee siada przy oknie i próbuje odpalić papierosa.
-Ren! Nie, nie teraz. Możesz wyjść na balkon w nocy, ale nie możesz palić u mnie w domu.
-No dobra wyluzuj.-zaśmiała się.
-To ja przygotuję łóżko, a ty poszukaj jakieś komedii.
-Oki.

-Ren będziesz się kąpać czy mogę iść?
-Idź, ja pójdę w nocy albo po tobie.-odpowiedziała Ren uśmiechając się.

-Cześć Renee.
-O dzień dobry pani.-powiedziała do mojej mamy.
-Proszę mów po prostu "cześć".
-Dobrze.
-Renee, Mia mówiła mi, że masz problemy w domu. Powiedz co się stało.
-No dobrze. Moi rodzice znów się kłócą dlatego uciekłam. Wczorajszej nocy spałam u mojej sąsiadki. Nie wiem kiedy wrócę, bo za każdym razem jak przechodzę obok domu to słyszę krzyki rodziców.
-Dobrze Renee. Wiesz, że zawsze możesz na nas liczyć. Jeśli chcesz jutro możesz spać u nas, ale pod jednym warunkiem.
-Jakim?
-Pójdziesz do domu, do rodziców i porozmawiasz z nimi.
-Nigdy w życiu już tam nie wrócę!
-Może oni się o ciebie martwią, proszę nie krzycz.
-Przepraszam. Oni nigdy nie zwracali na mnie uwagi.
-To nie prawda.-uspokajała Ren moja mama.-Idź chociaż zobaczyć, co się tam dzieje.
-No dobrze.-odpowiedziała niechętnie Ren.
-Aha, bym zapomniała. Wiem, że palisz, więc jak chcesz to wychodź na dwór.
-Dobrze proszę pani.-powiedziała już spokojnie moja przyjaciółka.

Ren siedziała na łóżku w spodenkach dresowych i koszulce na ramiączkach.
-Jestem gotowa, możemy włączać film.-powiedziałam do Renee.
-Spoko siadaj i zaczynamy.


Parę minut później, zobaczyłam Renee słodko przytuloną do kołdry. Widać jak bardzo była zmęczona przez te parę dni. Tak bardzo jej współczuję...
Zgasiłam lampkę, przykryłam ją bardziej i również poszłam spać.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Oto 5 rozdział. Przepraszamy, że tak długo go pisałyśmy ale wiecie jak to jest... nauka itp. Teraz jest wolne więc chyba szybciej pojawi się 6 rozdział.
Komentuj i motywuj do pisania dalej!

03 marca, 2014

Rozdział #004

** Oczami Martiny **

Gdy odebrałam telefon, nikt się nie odezwał. Było to trochę dziwne, jednak zapytałam:
- Halo? - cisza - Halo?! - tutaj zaczynałam się denerwować, bo nikt nic nie mówił, słychać było tylko jakieś szumy i trzaski. Nagle połączenie przerwało, więc wkurzona rzuciłam telefon na łóżko i wyciągając ciuchy z szafki, zaczęłam myśleć kto to mógł być.
Telefon znowu zaczął dzwonić.
- Możesz mi powiedzieć, czego wreszcie chcesz?! - wykrzyknęłam.
- Emm... Tin? Chciałem się ciebie tylko spytać czy nasze dzisiejsze wyjście na obiad jest aktualne, ale skoro jesteś na mnie zdenerwowana, to może ją przełożymy?
- Nie, nie, nie Aaron, przepraszam. Przez cały ranek dzwoni do mnie nieznany numer, a gdy odbieram to po drugiej stronie ciągle jest cisza. Przepraszam.
- Dobrze Tini, rozumiem. To jak z obiadem?
- Oczywiście, że idziemy. O której przyjedziesz?
- Będę o 12. Zabiorę cię w magiczne miejsce - Aaron się zaśmiał.
- Hahah, no dobrze. To widzimy się za... - spojrzałam na zegar - za 3 godziny i 25 minut. - w tym momencie Aaron się roześmiał.
- Już tęsknię kotek. Do zobaczenia. - pożegnał się
- Pa, misiu - odpowiedziałam i rozłączyłam się.

Po rozmowie z moim chłopakiem udałam się do łazienki, by tam w spokoju wziąć długą kąpiel w mojej wielkiej wannie. W czasie, gdy nalewałam do niej wodę rozpuściłam włosy, rozebrałam się i zaczęłam wybierać zapach płynu do wody. Zdecydowałam się wybrać czekoladowy, ponieważ Aaron go uwielbia, a ja lubię sprawiać mu przyjemność. Zakręcając kurek, weszłam do gorącej wody i zanurzyłam w niej moje zdrętwiałe mięśnie. Czując, jak ciecz mnie odpręża, postanowiłam, że nie będę dzisiaj myśleć o tych dziwnych telefonach, które dostawałam od rana.
Powoli zaczynałam odpływać. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie miejsca, gdzie mógłby mnie zabrać Aaron. Pomyślałam o tej nowej restauracji na obrzeżach miasta, tuż przy samym klifie.
Zerknęłam na zegar - 10:30
- O nie! Tyle czasu tu już siedzę?! - wykrzyknęłam cicho do siebie i pośpiesznie wyszłam z wody, otulając się puchatym ręcznikiem. - Jak tak dalej będę się guzdrać, to nie zdążę!

Wychodząc z łazienki przylegającej do mojego pokoju, przeszłam do wielkiej garderoby. Wyszukałam stosowne ubrania i położyłam je na łóżku.  Zestawiłam je również z moją ulubioną niebieską bransoletką i włożyłam wszystko na siebie:




Szykując się dalej, postanowiłam, że pójdę w rozpuszczonych, lekko skręconych włosach i lekkim spokojnym makijażu.

Gdy już tak odstawiona zeszłam na dół poleciłam jednej ze służących przekazać rodzicom, że nie ma mnie w domu i wrócę później. Powiedziałam też, że ma przygotować mój pokój na przyjście kilku gości.
Usłyszałam trąbienie zza okna. Wiedziałam, że to Aaron, więc pospiesznie przeciągnęłam błyszczykiem po ustach i wyszłam z domu.

- Hej kochanie! - wskoczyłam do auta i cmoknęłam go w policzek. - Gdzie mnie tym razem zabierasz?
- Zaraz zobaczysz Tin. Nie martw się, nie wywiozę cię za daleko - roześmiał się i wcisnął pedał gazu

Nie jechaliśmy długo, więc tak jak myślałam, zabrał mnie na obrzeża miasta. Zobaczyłam maleńką restaurację na uboczu, świeżo pomalowaną na biało, z dużymi oknami. Nie kojarzyłam jej, chociaż bardzo często jadałam w restauracjach, jednak wiedziałam, że Aaron nie zaprosi mnie do niesprawdzonego lokalu.

Kiedy auto się zatrzymało, mój chłopak wyciągnął kluczyki i obchodząc pojazd z drugiej strony, otworzył mi drzwi.

- Dziękuję. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. Jest bardzo dobrze wychowany.
- Nie ma za co - zaśmiał się. - Chodź, wejdziemy do środka.


Gdy ujrzałam wnętrze budynku, oniemiałam.

- Pięknie tu - westchnęłam z wrażenia. - Tutaj jest.. niesamowicie.
- Właśnie dlatego cię tu zabrałem - szepnął mi do ucha Aaron i pocałował mnie w szyję.
- Nazywam się Aaron Betrayal, mam zamówiony stolik - powiedział do młodziutkiej kobietki, która zaraz zerwała się z miejsca i poprowadziła nas do loży dla vipów.
- Zaraz przyjdzie kelnerka i poda państwu kartę dań - oznajmiła i niewidocznie nas opuściła.

Aaron jak na dżentelmena przystało, odsunął mi krzesło i gestem zachęcił do spoczynku. Po przyjściu kelnerki on, nawet nie zerkając w menu zamówił nam obojgu wykwintne kraby z lekko musującym szampanem.
- A więc... Smacznego i wypijmy za nasz związek - powiedział uroczyście i stuknął mnie kieliszkiem.
- Za nasz związek - szepnęłam cicho, przypominając sobie mój ostatni sen.
Pogrążyliśmy się w rozmowie, kiedy nagle zadzwonił telefon Aarona.
- Och, poczekaj sekundę - powiedział i odszedł od stolika.
Kiedy wychodził z loży vipów usłyszałam tylko " Cześć słodka "

Przestraszyłam się, jednak pomyślałam, że to może wcale nie jest tak jak myślę. Postanowiłam, że nie powiem mu co usłyszałam i, że wszystko będzie tak jak wcześniej. Czekałam na niego, a on wciąż nie przychodził. Zerknęłam na wyświetlacz mojej komórki. Nie było go już 20 minut. Już kończyłam sączyć mojego szampana, gdy przyszedł. 
- Przepraszam, że tak długo to trwało. Naprawdę ważna sprawa. - oznajmił
- Dobrze, rozumiem. - odparłam. - To jak? Opowiedz jak poszedł twój ostatni mecz.
- Poszło nam bardzo dobrze. Dzięki mnie mieliśmy przewagę 10 punktów - zaśmiał się i w tym momencie jego telefon zawibrował - Ups, sorry - mruknął i zaczął odpisywać na wiadomość.
- Nie, no spoko. - powiedziałam, jednak on jakby mnie nie zauważał. Po tej jednej wiadomości nadeszła następna, a po niej jeszcze kolejna, a ja powoli zaczynałam tracić cierpliwość.
- Aaron. - powiedziałam, lecz on wciąż wlepiał oczy w ekran. - Aaron! Przyszedłeś tu ze mną, więc przestań mnie traktować jak powietrze i powiedz coś wreszcie! Już od 15 minut siedzimy w ciszy, a ty jesteś wciąż zapatrzony w ten głupi telefon! - podniosłam głos.
- No już, już kotek. Nie denerwuj się. - warknął chłopak i odłożył telefon. - Już skończyłem.
- Dobrze, bo jeszcze jeden esemes i wychodzę. - stanowczo odpowiedziałam i zaczęłam podgrywać kraba.
- Okey, kocie. Może teraz ty mi opowiedz, jak było na tej imprezie u Mercedes?
- Było wspaniale. Wiesz... Do naszej szkoły będzie chodził nowy chłopak. Nazywa się Jorge. Jakoś nigdy wcześniej nie widziałam go w mieście, więc nie wiem, skąd Mechi go wytrzasnęła - roześmiałam się, jednak mój śmiech został brutalnie przerwany przez ten głupi dźwięk esemesa. Wściekła wykorzystując całą swą szybkość, chwyciłam komórkę i otworzyłam wiadomość.
- Nie! - zawołał Aaron




- Jak... Mogłeś... JAK MOGŁEŚ?! - byłam oburzona, a zarazem smutna. Jak on mi to mógł zrobić? Wściekła wstałam od stołu, podeszłam do niego i z całej siły walnęłam go w policzek. Zaraz potem wybiegłam z łzami w oczach z restauracji. Jak on mógł? Biegłam coraz szybciej i szybciej, co było wielkim wyzwaniem, bo miałam na sobie szpilki. Łzy zasłoniły mi widok,  aż nagle na coś wpadłam.
- Och, Przepraszam... - całkowicie się rozpłakałam. - J... Ja nie chciałam... Przepraszam...
- Martina? Martina, spokojnie, nic się nie stało. Dlaczego płaczesz? - usłyszałam znajomy głos.
- Jor... Jorge... On... On mnie zdradza... - Moje łzy ciekły strumieniem
- Co?! Aaron?! - zrobił się agresywny, jednak zaraz się opamiętał. - Chodź Tini. Przyjechałem autem nad klif, żeby tu pobiegać, ale twoje samopoczucie jest ważniejsze. - przytulił mnie - Zawiozę cię do domu, chodź. - Wziął mnie za rękę i poprowadził do samochodu.




****************************************************************************************************************

Witam was w nowym, już czwartym rozdziale ;)
Chciałabym was przeprosić za tak długą nieobecność, jednakże szkoła i moje lenistwo połączone z brakiem weny dało się we znaki ;)
Startujemy od nowa z rozdziałami, więc nowy może pojawić się już niedługo.


† Shiroo - Chan †


18 stycznia, 2014

Nowi bohaterowie z rozdziałów 1-3

Aktualizacja bohaterów z odcinków: 1-3


Jorge Blanco:


( ur. 19 grudnia 1992r. )
Nowy uczeń w szkole. Tajemniczy, jednak wydaje się być bardzo pozytywnym człowiekiem. Lubi grać na gitarze i jest dosyć nieśmiały. W poprzedniej szkole udawał kogoś innego i teraz postanawia to zmienić.
Polubił wielu ludzi z imprezy i zamierza się z nimi zaprzyjaźnić.
Jednak... Jest zupełnie kimś innym, niż oni...





Aaron Betrayal:


( ur. 14 lutego 1995r. )
Z Martiną w związku jest już od dwóch lat, więc uważają się za poważny związek.
Tak jak ona należy do bogatych i sławnych nastolatków w szkole. Jego ojciec jest słynnym koszykarzem, a matka - uznaną w świecie modelką. Po ukończeniu szkoły planuje pójść w ślady ojca i zacząć grać w jakimś znanym klubie.
Z przyczyny, iż jest bardzo przystojny, kręci się wokół niego wiele dziewczyn, a on nawet nie zaszczyca ich swoim spojrzeniem.
Jest zadufany w sobie i to, czego sobie zażyczy musi zostać spełnione.



Mia Moore:



( ur. 20 listopada 1997r. )
Kiedyś przyjaciółka Martiny, należąca do paczki przyjaciół wraz z Renee.
Miła i lubiąca imprezować, jednak nie jest typem alkoholiczki.
Romantyczka - pragnie znaleźć miłość swojego życia. Kiedyś była w związku z bratem Tini - Oven'em Stoessel.
Kocha tańczyć. Taniec nie jest tylko jej pasją - jest również jej życiem. Rozwija swój talent jeżdżąc na konkursy, na których zajmuje wysokie miejsca.
Ona również posiada wielką tajemnicę...

Renee Rasac:





( ur. 30 czerwca 1997r. )
Wcześniej była normalną nastolatką, śmiała się i wygłupiała, jednak po odejściu przyjaciółki radykalnie zmieniła styl i sposób bycia. Została emo, z kilkoma nieudanymi próbami samobójstwa ( co kryje za sobą pewien sekret ). Ćpa, pali i mocno baluje, przez to zaczyna się staczać.
Marzy o wyjściu ze złych nałogów, jednak nie ma w nikim oparcia.

Jedna z wcześniejszych przyjaciółek Martiny. Kiedyś należały do tej samej paczki, dopóki Stoessel nie zaczęła zadawać się z Mercedes i jej paczką. 


Postacie poboczne:

Katie Martinez:





Avril Ramos:





Thomas Diaz:





-----------------------------------------------------------------------------------------------------


† Shiroo - Chan †
Ash

17 stycznia, 2014

Rozdział #003

*Oczami Jorge*

Byłem już prawie przy moim domku, lecz nagle coś wyskoczyło zza krzaków. To było wielkie i straszne, więc przestraszyłem się, bo widziałem coś takiego po raz pierwszy. Nie miałem pojęcia, co mam robić. Postanowiłem dyskretnie odsuwać się od potwora, ale on to zauważył i przemówił do mnie. Usłyszałem jego głos w mojej głowie.
- Nie bój się. - powiedział.
-Kim ty jesteś?  -zapytałem.
Potwór wyszedł z cienia drzew i pokazał mi swą twarz. To nie był potwór. To był człowiek, lecz miał pysk podobny do wilka.
-Nie poznajesz mnie. - stwierdził.
Miał niski głos i był bardzo blady. Gdy ujrzałem jego mięśnie przestraszyłem się, więc zacząłem biec przed siebie. Nie miałem pojęcia, co ode mnie chce to coś. On mnie dogonił, próbował mnie zatrzymać, ale go uderzyłem i pobiegłem dalej. On jednak nie dał za wygraną. Stanął przede mną, a ja znów go uderzyłem, niestety on mi oddał. Zaczęliśmy się bić, ponieważ nie potrafiliśmy spokojnie porozmawiać. Podczas walki on mnie ugryzł w nadgarstek, a tuż po tym zniknął niczym mgła. Nie wiedziałem, czy on jest człowiekiem czy czymś innym, ale nie miałem zamiaru spotkać się z nim po raz kolejny. To było szokujące przeżycie.

<Dwie godziny później>

Wciąż nie mogę zapomnieć co się dziś wydarzyło. Ta dziewczyna, która miała anielski głos, gdy śpiewała. Jeszcze to coś co spotkałem. Boję się zamknąć oczy, bo gdy znów je otworze on może stać nade mną.


Po kilku godzinach rozmyślań w końcu zasnąłem. Miałem przedziwny sen, że jestem w jakimś labiryncie i po nim błądzę. Jest bardzo ciemno ze wszystkich stron strzelają we mnie jakimiś kulami które świeciły na niebiesko. Gdy doszedłem do końca labiryntu spotkałem...   potwora, tego samego którego widziałem nieco wcześniej. Byłem przerażony, lecz gdy powiedział mi coś co na początku uznałem za głupstwo ale potem pomyślałem, że to może być prawda. Powiedział mi we śnie, że w dniu moich 18-tych urodzin przemienię się w wilkołaka. Powiedział tylko jeszcze, że powinienem nie wychodzić z domu kiedy jest pełnia księżyca, ponieważ mogę kogoś skrzywdzić. Po tych słowach obudziłem się, byłem zupełnie zdezorientowany. Nie wiedziałem gdzie jestem i byłem bardzo spocony. Nagle mnie naszła myśl. Przypomniało mi się gdy kiedyś w dzieciństwie czytałem książkę o tym, że przodkowie mogą przekazywać wiadomości w śnie.
Poleżałem jeszcze chwilkę na chłodnej ziemi i wstałem by zrobić sobie coś na śniadanie.

*Oczami Tini*

Dalej jestem oszołomiona po imprezie u Mechi. Było niesamowicie! Ten chłopak... Jorge. Jest boski, romantyczny i przystojny. Jeszcze kilka lekcji i koniec. Teraz siedzimy na szkolnej stołówce i jemy coś podobnego do kaszki, tylko, że to nie kaszka. Przy stoliku siedzą wszyscy, za wyjątkiem Lodo która poszła gdzieś ze swoim nowym chłopakiem. Kto wie, czy to będzie wielka miłość czy niewypał. Nie zniosłabym, gdyby moja przyjaciółka płakała przez niego.

Już po lekcjach. Nie mam na nic ochoty więc idę się położyć. Rzuciłam plecak w kąt pokoju i przebrałam się w wygodny dres. Położyłam się a już kilka minut później spałam jak niemowlak. Miałam dziwny sen.


Na początku snu pojawił się mój chłopak, Aaron. Był z jakąś dziewczyną, która jakoś nie grzeszyła urodą. Wyglądało to, tak jakby mnie zdradzał z nią. Potem przyszłam ja, sama. Widziałam jak się z nią całował, namiętnie. Byłam przerażona, schowałam się za drzewem, aby ich podglądać. Potem gdzieś poszli. Śledziłam ich ,ale potem już nie wytrzymałam i podeszłam do niego.
-Co to za dziewczyna, Aaron?! - powiedziałam wprost.
-Laska, przecież ja cię nie znam. Kim jesteś? - odpowiedział.
-Naprawdę nie wiesz kim jestem? Jestem twoją dziewczyną, to ja Tini. -  powiedziałam oburzona.
-Ale to ona jest moją dziewczyną. - odparł wskazując ręką na dziewczynę obok.

To był dla mnie szok. Uciekłam stamtąd. 


W tym momencie się obudziłam strasznie spocona i przerażona. Obudził mnie dźwięk mojego dzwonka w komórce. Nie znałam numeru więc nie odebrałam. Ten ktoś dzwonił do mnie jeszcze kilka razy, zdenerwowałam się, więc odebrałam. Myślałam, że to koledzy z klasy robią sobie żarty. To nie byli oni, bo zaczęli by wrzeszczeć do słuchawki. Ten ktoś nic nie powiedział. Hmm... dziwne.

Kto mógł zadzwonić? Skąd miał mój numer?


-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Witam już w 3 rozdziale naszego FF! Mamy nadzieję, że się spodobało i zapraszamy do komentowania!
Ash