28 lipca, 2014

Rozdział #009

 W szpitalu

*Oczami Renee*

Siedziałam przy łóżku Rikera cały czas, odchodziłam od niego tylko gdy musiałam. Postanowiłam, że zostanę z nim na noc. Wzięłam numer telefonu do Stormie w razie gdyby coś się działo. W środku nocy przyszedł lekarz i powiedział mi, że mogę się położyć na łóżku obok aby się przespać. Podziękowałam a doktor wyszedł z sali. Wyszłam na chwilę na zewnątrz żeby zapalić nie mogłam już wytrzymać tych wszystkich emocji. Gdy wróciłam do pokoju przebrałam się w krótkie spodenki i wskoczyłam do łóżka. Już zasypiałam i usłyszałam cichy jęk. Podbiegłam czym prędzej do Rikera. Otworzył oczy! Patrzył na mnie! W duchu bardzo się cieszyłam ale na zewnątrz byłam bardzo spokojna i opanowana. Usłyszałam tylko cichy szept blondyna, przybliżyłam się do niego aby usłyszeć co powiedział.
-Pić.-wyszeptał ledwo słyszalnym głosem.
Poszłam na korytarz do kubeczek wody, gdy wróciłam zobaczyłam jak 23-latek słodko śpi. Postawiłam kubeczek na szafce obok łóżka i poszłam spać. Jednak długo nie pospałam bo obudziła mnie mama Rikera. Powiedziałam jej wszystko co się wydarzyło od ich wyjścia ze szpitala, była bardzo zaskoczona ostatnią wiadomością. Spojrzałam za okno robiło się już jasno na dworze, była 5 nad ranem. Zauważyłam mgłę i wysłałam sms'a do Mii żeby wzięła mi moją ulubioną czarną bluzę. O 9 rano przyjechała Mia, reszta rodzinki była oczywiście wcześniej. Gdy tylko dotarła Mia pozbierałam rzeczy, pożegnałam się i wyszłam. Wyszłam razem z przyjaciółką. Poszłyśmy do jej domu abym się trochę ogarnęła wiecie makijaż i te sprawy. Po pół godzinie byłam gotowa, wyszłyśmy na miasto do centrum handlowego. Po drodze kupiłyśmy sobie kawę. Dotarłyśmy do centrum po jakiejś godzinie powolnego wleczenia się. Od razu skierowałyśmy się do sklepów z ciuchami. Następnym celem były buty. Po przejściu wszystkich sklepów poszłyśmy do KFC coś przekąsić. Po zjedzonym posiłku skierowałyśmy się w stronę parku, tam usiadłyśmy na ławce i Mia zaczęła mi opowiadać jak to była tutaj na spacerze z Rylandem. Trochę już miałam tego dość, ej no ludzie ile można słuchać w kółko jednego i tego samego! Nagle podniosłam się z ławki i poszłam przed siebie nic nie mówiąc przyjaciółce.
-Ren co w ciebie wstąpiło?!-krzyczała biegnąc za mną.-Od wypadku Rikera jesteś jakaś inna.
Zatrzymałam się gwałtownie. Mia chciała uciekać ale dałam jej znak aby usiadła. Posłuchała ale miała przestraszony wzrok.
-Mia masz rację jestem trochę inna, nie mam pojęcia co się ze mną dzieje. Po prostu gdy jestem przy nim to czuję jakby nic mi się nie mogło stać, czuję w środku jakbym była dla kogoś w końcu ważna. Nigdy się tak nie czułam przy żadnym chłopaku.
-O mój Boże! Ty się zakochałaś dziewczyno!-krzyczała uradowana.
-Cicho, cicho.-uciszałam ją.-To nie prawda.
-Prawda prawda! Nie zaprzeczaj podoba ci się.-powiedziała blondynka lekko mnie szturchając. Zaśmiałam się tylko i pokiwałam głową na znak, że to prawda. Dziewczyna stanęła na ławce i zaczęła tańczyć, wyciągnęłam telefon i to wszystko nagrałam. Potem gdy to oglądałyśmy nie mogłyśmy wyrobić ze śmiechu. Mia leżała na chodniku, dosłownie. Szłyśmy do domu śmiejąc się cały czas.
Dziś postanowiłam, że zadzwonię do mamy. Jak postanowiłam tak zrobiłam, rozmawiałyśmy krótko. Podała mi jedną ważną informacje. Moja mama mieszka w innym miejscu, podała mi adres i powiedziała, że mogę wracać do domu. Przekazałam tę wiadomość Mii, cieszyłyśmy się razem.
Poszłam do łazienki się wykąpać i wskoczyłam do łóżka, wszystko mnie bolało po tej nocy w szpitalu. Zasnęłam bardzo szybko, miałam dziwny sen, że ja i Riker zakochaliśmy sięw sobie i staliśmy się dobrzy. Obudziłam się dość późno około 11. Zeszłam na dół na śniadanie, były tosty z dżemem, nutellą i miodem oraz ciepłe mleka lub kakao. Po skończeniu śniadania postanowiłam pogadać z mamą Mii o tym, że mogę wrócić do domu. Bardzo ucieszył ją ten fakt, że wszystko już jest w porządku. Po zakończeniu rozmowy z mamą przyjaciółki udałam się do jej pokoju. Spakowałam swoje rzeczy i poprosiłam Mię aby mnie zawiozła do domu mamy. Wpakowałyśmy się z blondynką do auta i ruszyłyśmy w wyznaczone miejsce, po drodze trochę pobłądziłyśmy więc postanowiłam, że zadzwonię do mamy aby po mnie sama przyjechała bo się nie da dojechać do nowego domu. Po kilkunastu minutach czekania na mają rodzicielkę w końcu przyjechała nowiutkim pięknym białym Porsche co mnie mocno zdziwiło. Po minie mojej przyjaciółki było widać, że jest zaskoczona tak samo jak i ja. Pożegnałam się z nią, podziękowałam za wszystko co dla mnie zrobiła i wsiadłam do samochodu.

*Oczami Mechi* 

Po szkole jak zwykle poszłam się przejść sama po lesie, szłam w ciszy aż tu nagle ktoś popchnął mnie na ziemię i uderzyłam głową w drzewo. Gdy się ocknęłam byłam w jakimś domku a obok mnie siedział jakiś brunet, nie powiem był ładny. Usiadłam na łóżku a chłopak uśmiechnął się na widok, że się obudziłam. Zobaczyłam smutek w jego brązowych oczach. Spytałam o co chodzi, chłopak pomógł mi wstać i poszliśmy do salonu. Usiedliśmy na kanapie i zaczął mi opowiadać o co chodzi.
 Wszyscy ludzie myślą, że jestem wredna i pusta oraz że nie mam uczuć a to nie prawda! Gdy usłyszałam co mi powiedział po prostu się popłakałam. Wzruszyłam się i to bardzo jak on tylko to zobaczył to mnie przytulił, zaraz potem przyszedł ktoś. Pozbierałam się szybko i wyszłam, na stoliku zostawiłam swój numer.
Szłam ulicą i nagle spotkałam Mię zauważyłam, że płakała. Niby się nie przyjaźnimy ale spytałam:
-Hej Mia. Czemu płaczesz?
-Cześć. Czemu Cię to tak interesuje?
-Może mogłabym pomóc.
-Taaaaak jasne, ty i pomoc. W tej sprawie już nikt nie pomoże.
-Powiesz o co chodzi? Uwierz mam serce.
-Ok, chodzi o Rikera.
-Tego co był z nami na plaży?
-Tak, leży w szpitalu.
Po prostu mnie zatkało, nie wiedziałam co powiedzieć. Stałam jak wryta, Mia odeszła. Kilka chwil później się ocknęłam i poszłam do domu.
Wieczorem podczas oglądania telewizji zadzwonił mój telefon. Nie wiedziałam kto to ale miałam nadzieję, że to ten przystojniak.

*Rozmowa telefoniczna*

-Halo?-powiedziałam niepewnie do słuchawki.
-No cześć, to ty zostawiłaś numer na stoliku?-skądś znałam ten głos, taak to był przystojniak. (tak nazywa Rylanda Mercedes - od autora ^^)
-Aaa.. Tak już pamiętam. Powiesz mi jak masz na imię bo jakoś do tej pory mi się nie przedstawiłeś.
-Jestem Ryland. Twoje imię znam bo napisałaś na kartce.
-Tak.-powiedziałam śmiejąc się lekko.
-Może się jutro spotkamy?
-Czy ty proponujesz mi randkę?-spytałam zaskoczona ale duchu cieszyłam się jak małe dziecko.
-Jeśli boisz się iść ze mną sama możesz wziąć przyjaciół.
-Nie nie. Napiszę ci za pół godzinki czy się zgadzam. Paa.
-Spokoo. Paa

*Koniec rozmowy*

Odpaliłam laptop, włączyłam Skype i zadzwoniłam do Tini. Wszystko jej opowiedziałam. Ona potrafi mi doradzić, już wiedziałam co zrobię. Postanowiłam, że...

 c.d.n.
______________________________________________________

Jak mijają Wam wakacje misiaki? Mi całkiem nieźle! Idę do kina na "Step Up:All In" normalnie się cieszę!!! :D 
Jak myślicie co postanowiła Mercedes? Co zaplanował Ryland na ich randkę? 
Piszcie komentarze! Udostępniajcie! Polecajcie znajomym! 

10 lipca, 2014

Rozdział #008

*Oczami Tini*

Na plaży było świetnie! Chyba zakochałam się w jednym z nich, nie pamiętam jak miał na imię ale miał brązowe włosy i szybko gdzieś zniknął z Mią. Gdy przyszłam wieczorem do domu nawet nie chciałam jeść kolacji tylko zamknęłam się w swoim pokoju i zaczęłam komponować piosenkę na koniec roku. To było trudne gdyż ciągle myślałam o tym brunecie i Jorge. Mimo, że nie jestem z Jorge to i tak czuję jakbyśmy byli parą. Muszę zadzwonić do Lodo może ona mi coś poradzi. Pisanie piosenki na przedstawienie zostawiłam na inny dzień, teraz odpaliłam mój laptop i włączyłam Skype. Miałam szczęście bo Lodo była akurat na Skype. Zadzwoniłam do niej i opowiedziałam jej wszystko, dobrze mi doradziła. Powiedziała, że powinnam częściej przebywać z chłopakami i wtedy zobaczę z kim czuję się lepiej to tego powinnam wybrać. Mam mętlik w głowie, nie wiem co mam robić. Pożegnałam się z Lodo i wyłączyłam laptop i poszłam do łazienki się wykąpać. Położyłam do łóżka ale nie mogłam zasnąć. Był środek nocy a ja leżałam plackiem na łóżku i patrzyłam w sufit.

Następny dzień

*Oczami Rikera*

Obudziłem się dość późno. Zszedłem na dół do kuchni na śniadanie, ku mojemu zdziwieniu nikogo nie było w domu. Po zjedzeniu śniadania poszedłem do pokoju się ubrać i zobaczyłem sms'a od Rossa żebym przyszedł na plażę. Odpisałem szybko:

Będę za chwilę, dopiero wstałem.

Szybko się ubrałem, wziąłem klucze od domu i wsiadłem do mojego samochodu. W drodze ktoś do mnie zadzwonił, schyliłem się po telefon i nie zauważyłem ciężarówki nadjeżdżającej znad przeciwka. Obudziłem w białym pomieszczeniu, nie wiedziałem gdzie jestem ani jak się tu znalazłem. Podeszła do mnie Rydel i się zapytała:
-Hej stary jak się czujesz?
Chciałem jej coś odpowiedzieć ale nie potrafiłem wydobyć z siebie dźwięku. Ona zrozumiała i podała mi szklankę z wodą, napiłem się i spytałem ją jak się tu znalazłem. Nie odpowiedziała mi, tylko się odsunęła i zaczęła płakać. Chciałem ją uspokoić ale nie potrafiłem, dopiero teraz zauważyłem gdzie jestem. Byłem w szpitalu! Odrzuciłem kołdrę na bok i zauważyłem, że miałem na nodze gips. Chciałem obrócić głowę aby rozejrzeć się po pokoju ale coś mnie blokowało, to był kołnierz. Zrezygnowany opadłem z powrotem na łóżko. Po chwili zasnąłem.

*Oczami Ren*

Z Rikerem świetnie się bawiłam na plaży, zauważyłam, że jest taki sam jak ja. Chyba poczułam do niego coś więcej.

Na matematyce dostałam telefon, że Riker jest w szpitalu, wzięłam swoje rzeczy, powiedziałam pani, że muszę jechać do szpitala i mnie wypuściła. Po drodze wzięłam jeszcze Mię.
Do szpitala przyjechałyśmy szybko, jakieś 5 minut. Chciałyśmy wejść na salę Rikera ale nam nie pozwolono. Oczywiście jak to w mojej naturze leży musiałam się pokłócić z pielęgniarkami, w końcu udało nam się wejść do niego. Od razu poleciałam do łóżka Rikera. Mia podeszła do Stormie i zapytała co się stało.

*Oczami Rossa*

Dlaczego to musiało się stać. Gdybym do niego nie zadzwonił w czasie drogi nic takiego by się nie stało. Jestem idiotą, to przeze mnie mój starszy brat leży teraz w szpitalu ze złamaną ręką i nogą, cały w siniakach i od krwi. To moja wina. Nie mogę się uspokoić cały czas dręczy mnie myśl, że to moja wina. Nie wytrzymałem i wyszedłem z sali szpitalnej. Wsiadłem do samochodu i pojechałem do naszego domku w środku lasu. Zobaczyłem, że drzwi były otwarte, wziąłem kij i wszedłem powoli do środka. Tam zobaczyłem...
Rocky'ego z jakąś blondynką pocieszającą go (nie była to Rydel-od autora ^^) . Podszedłem do nich i zobaczyłem, że mój młodszy brat płacze. Przytuliłem go bo wiedziałem o co chodzi, chodziło o Rikera. Przynajmniej tak mi się zdawało... Dziewczyna pożegnała się z nami i wyszła. Zostałem sam z młodszym bratem.
-Młody powiedz co się stało.
-Nic, po prostu nie wierzę, że Riker miał wypadek.
-Spokojnie, wszystko będzie ok, tam powiedziała lekarka. Złamania się zrosną a siniaki znikną. Mówię ci, będzie jak nowy.- lekko się zaśmiałem i szturchnąłem brata. Ten się uśmiechnął ale nadal widziałem w jego oczach smutek. Nie mogłem odpuścić, chciałem wiedzieć co się stało. Na początku upierał się, że nic mu nie jest. Lecz po kilku błaganiach w końcu mi powiedział. To co usłyszałem mnie zszokowało.
- Ross to przeze mnie Riker leży w szpitalu.
-Ryland co ty sobie ubzdurałeś, to był wypadek i dobrze o tym wiesz.
-Nie prawda. W poprzednim tygodniu nie było auta Rikera pamiętasz?
-No raczej, na wszystkich się wydzierał.-lekko się zaśmiałem.
-Samochód był w naprawie.-powiedział spokojnie Ryland. Już chciałem coś powiedzieć ale on mi przerwał.-Nic nie mów daj mi dokończyć. Wracałem z imprezy tydzień temu i uderzyłem w słup, auto trafiło do naprawy a ja nic nie chciałem wam mówić. Niestety trafiłem na oszusta. Naprawił zderzak ale za to uszkodził układ hamulcowy. To moja wina, proszę cię nie mów na razie rodzicom i rodzeństwu, chcę sam to im powiedzieć.
-To dlatego wróciłem wtedy do domu taki poobijany. Młody nie obwiniaj siebie za to co się stało, to wina tego "mechanika", który próbował naprawić samochód.
-Ale ja wiem, że to przeze mnie Riker leży w szpitalu! Gdybym nie wziął jego auta i uważał na drodze do tego by nie doszło!
-Ja wiem, że jesteś zły ale spróbuj się uspokoić.
-Jak ja mam się uspokoić?! Prawie go zabiłem!-Ryland wydarł się na mnie niesamowicie, nie wiedziałem co mam mu odpowiedzieć.
-Zadzwonię do Rydel ona nam pomoże. Przyniosę ci szklankę wody.-powiedziałem po chwili ciszy. Poklepałem bruneta po plecach i poszedłem do kuchni.
Napisałem do siostry krótkiego sms'a:

Rydel przyjedź szybko do naszego domku na drzewie. Mamy meega problem! 
Od razu dostałem odpowiedź:

Ok, ale powiedz co się stało. Zaraz będę jestem niedaleko. xoxo 
Nie odpisywałem już siostrze, wiedziałem, że zaraz będzie tutaj.
Miałem rację Rydel przyjechała po 10 minutach. Opowiedziałem jej o co chodzi i od razu zaczęła "terapię" z Rylandem. Niestety nie mogłem być z nimi więc powiedziałem tylko blondynce, że jadę do szpitala.
-Jak coś się będzie działo lub będziesz potrzebować pomocy to dzwoń.-rzuciłem wychodząc.

______________________________________________________

Mamy kolejny rozdział! Zapraszam do komentowania jeśli macie jakieś uwagi. Jak mijają Wam wakacje? Mi całkiem nieźle. Rozdział 9 już wkrótce!