14 kwietnia, 2014

Rozdział #005

**Oczami Mii**

Normalny, nudny dzień w szkole... Lekcja francuskiego. Pani Rimet stoi przy tablicy i coś tłumaczy mocno gestykulując. Rozglądając się po klasie zauważyłam, że wszyscy są zajęci czymś innym niż słuchanie starej nauczycielki. Przy oknie siedziała moja "eks" przyjaciółka Martina, a jej chłopak Aaron rzucał śmieciami po klasie. Nigdzie nie widziałam Renee. Dzwonek się spóźnia...

TRYYYYYT...


Wszyscy wybiegli z klasy na szkolną stołówkę. Nie byłam głodna, więc wyszłam na dwór, jednak w drzwiach potrącił mnie jakiś obleśny koleś i oblał mnie zupą. Myślałam, że zapadnę się pod ziemię. Widziało to prawie pół szkoły, gdy zawróciłam i ze ściekającą zupą pobiegłam do auta. Odpaliłam silnik i włączyłam radio. Jechałam autostradą, aż nad jezioro, gdzie zabierał mnie tata w dzieciństwie (niewiele osób wie o tym miejscu, więc wiedziałam, że będę tam przez chwilę sama).W samochodzie przebrałam się w strój na w-f i poszłam się przebiec. Była 15 kiedy wsiadłam do samochodu i pojechałam do domu. Chciałam powiedzieć rodzicom co się stało, lecz jak zauważyłam dyrekcja mnie wyprzedziła o mojej nieobecności w szkole. Nie wiedzą, co się dokładnie stało, więc im wszystko wyjaśniłam. Mama mnie zrozumiała lecz tata na mnie trochę nawrzeszczał. Nie chciałam go słuchać, więc wzięłam plecak i poszłam na górę do mojego pokoju. Brudne ciuchy wrzuciłam do pralki, wyciągnęłam luźną długą koszulkę i dresy z szafy i poszłam się wykąpać, bo strasznie cuchnęłam. Odkręciłam wodę, ale była lodowata, więc owinąwszy się ręcznikiem wyleciałam z łazienki.
-Brian! Ty tępaku! Wypuściłeś całą ciepłą wodę! Jak ja mam się teraz wykąpać?! Śmierdzę jak zdechłe zwierzę! - zaczęłam wrzeszczeć na brata o rok młodszego od siebie.
-Ojej, ale masz problem iść i włożyć węgla do pieca! - odkrzyknął Brian.
-To leć to zrobić, bo nie mam jak się umyć!
-A czemu sama nie pójdziesz? - spytał.
-Bo ja nie potrafię takich rzeczy! Pójdziesz?
-No dobra, ale dajesz mi za to kasę.
-Ok, dam ci tylko dychę. Dzięki brachu. - powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko.
-No cóż jak tyle masz, to tyle dasz - powiedział śmiejąc się głośno.
- Idę do pokoju jak będę mogła się wykąpać to powiedz.
-Luz siorka.
Gdy weszłam do pokoju zobaczyłam migającą kropkę na ekranie telefonu.
-O ktoś do mnie dzwonił.-powiedziałam sama do siebie.-Ciekawe kto?
Zobaczyłam i to była Renee. Oddzwoniłam do niej i powiedziała, że będzie u mnie za 10 minut. O nie! Zapomniałam, że muszę się wykąpać i posprzątać pokój!
Napisałam sms'a do Ren:

Po chwili przyszła odpowiedź::

Zastanawiałam się, o co chodzi.

Ktoś puka do drzwi

-Ej Mia. Możesz wbijać do łazienki.
-Dzięki Brian.-powiedziałam i śmiejąc się, wyciągnęłam pieniądze z portfela. - Masz tu hajs.
-Luz dzięki.-mówiąc to, zniknął w drzwiach.
Poszłam do łazienki. Wzięłam gorący prysznic i przebrałam się w wygodne ciuszki. Zmyłam makijaż, bo w domu nie był mi potrzebny.
Weszłam do pokoju i zobaczyłam kogoś siedzącego na łóżku.
-Hej Ren. Już jesteś?-podeszłam bliżej i zorientowałam się, że to nie Renee. To był chłopak!
-Brian!
-No... Wpuściłem chłopaka, bo powiedział, że musi pogadać z tobą.
-Ok dzięki. Tyle chciałam wiedzieć.
-Spoko.
-Hej. Kim jesteś? Troszkę cię nie poznaję. - AAA! Mega ciachoo! - pomyślałam.
-Hej. Chciałem cię przeprosić za to, że wylałem na ciebie zupę dziś na stołówce.
-Ach to ty. Tak to nie było miłe.
-Wiem, przepraszam. Przyszedłem tu dlatego, że chciałem cię przeprosić. No to cześć ja już  sobie pójdę.
- Tylko jeszcze takie jedno pytanie. Dlaczego oblałeś mnie zupą? Mam nadzieję, że to nie było specjalnie?
- Nie mam pojęcia dlaczego. Zapatrzyłem się i cię nie zauważyłem.
-Aha okey. Tyle chciałam wiedzieć. To może odprowadzę cię do drzwi?
-Nie trzeba sam trafię.
-Tak czy inaczej muszę iść na dół, więc przy okazji cię odprowadzę.-mówiąc to uśmiechnęłam się uroczo.
- No... cóż. Okey - zaśmiał się zakłopotany.
Odprowadziłam go na dół, a on wychodząc dał mi kwiaty i powiedział:
-Jeszcze raz, przepraszam.-Uśmiechnął się i wyszedł.
Poszłam do kuchni. Włożyłam kwiatki do wazonu i podgrzałam sobie obiad.To był kotlet z frytkami.

Do tego zrobiłam sobie mizerię, wyciągnęłam z mikrofalówki i poszłam jeść. Oczywiście rozsiadłam się przed telewizorem. Po zjedzeniu obiadu włożyłam talerz do zmywarki. Poszłam do pokoju i zaczęłam szybko sprzątać. Po 20 minutach przyszła Renee ze śpiworem, plecakiem i przygotowanymi na jutro ubraniami.
-Hej Ren! Widzę, że jesteś przygotowana.- przywitałam się.
-Siemka Mia. Mogę dzisiaj spać u ciebie? - była jakaś przygaszona.
-Jeszcze nie pytałam mamy ale pewnie pozwoli. Ale co się stało?
-Chodź na górę to ci wszystko opowiem.-powiedziała Ren wchodząc po schodach.
-Zaczekaj chwilkę, chcesz coś do picia?
-Masz sok pomarańczowy?
-Jasne, tam gdzie zawsze. Nalejesz sobie?
-Spoko.-powiedziała uśmiechając się.

** W pokoju Mii**

-Ren gadaj co się stało.-powiedziałam siadając przy biurku.
-No więc...-zaczęła przyjaciółka.
-No więc?-zachęcałam aby powiedziała.
-Chodzi o to, że rodzice znowu się kłócą. Po prostu jakiś koszmar!
-Ok jasne.
-Już wczoraj uciekłam. Gdy rodzice się kłócą zupełnie o mnie zapominają więc się spakowałam i wyszłam.
-Gdzie spałaś wczoraj?
-Poszłam do sąsiadki, bardzo ją lubię, jest miła.
-Jasne. A czemu dzisiaj nie wrócisz do domu zobaczyć co się tam dzieje?
-Przeszłam obok i widziałam masę naszych mebli za oknem.
-Dobrze, poczekaj zadzwonię do mamy czy możesz zostać. Wieczorem powiemy jej o co chodzi.
-Ok zadzwoń, ale nic jej nie powiemy.
-Czemu? Przecież moja mama nikomu nic nie powie, nie jest taka.
-W porządku niech ci będzie.
-Mhm. Poczekaj chwilę, idę zadzwonić.

* Po kilku minutach *

-I co powiedziała twoja mama?- zapytała Renee.
-Niestety ale............możesz zostać!!
-O to świetnie! Dziękuję!
-Nie ma za co przecież wiesz, że na mnie zawsze możesz liczyć.-odpowiedziałam śmiejąc się.-Ren rozpakuj się, ja zjem obiad i coś porobimy. Może obejrzymy jakiś film wieczorem?
-Jasne! Horrorek?
-Nie! Przecież wiesz, że ja nie lubię horrorów.
-Ok ok. Idę się wykąpać a ty sobie zjedz w spokoju. Smacznego.
-Jasne. Jak będzie zimna woda to idź do Briana i mu to powiedz. Dzięki!
-Luz.

*Wieczór*

Mama wraca do domu.
-Hej kochanie!-wita się ze mną.-Gdzie Renee?
-Hej mamo.Siedzi na górze w pokoju. Przyjdziesz tam potem? Musimy ci powiedzieć powód czemu Ren będzie u nas nocować.
-Mia przyjdę jak coś zjem, a wy pościelcie za ten czas łóżko i możecie włączyć jakiś film.
-Spoko, jesteśmy w pokoju. Paa.
-Jasne leć.

-Hej Ren, moja mama przyjdzie jak coś zje. To co rozkładamy łóżko i włączamy film?
-Spoko.-Renee siada przy oknie i próbuje odpalić papierosa.
-Ren! Nie, nie teraz. Możesz wyjść na balkon w nocy, ale nie możesz palić u mnie w domu.
-No dobra wyluzuj.-zaśmiała się.
-To ja przygotuję łóżko, a ty poszukaj jakieś komedii.
-Oki.

-Ren będziesz się kąpać czy mogę iść?
-Idź, ja pójdę w nocy albo po tobie.-odpowiedziała Ren uśmiechając się.

-Cześć Renee.
-O dzień dobry pani.-powiedziała do mojej mamy.
-Proszę mów po prostu "cześć".
-Dobrze.
-Renee, Mia mówiła mi, że masz problemy w domu. Powiedz co się stało.
-No dobrze. Moi rodzice znów się kłócą dlatego uciekłam. Wczorajszej nocy spałam u mojej sąsiadki. Nie wiem kiedy wrócę, bo za każdym razem jak przechodzę obok domu to słyszę krzyki rodziców.
-Dobrze Renee. Wiesz, że zawsze możesz na nas liczyć. Jeśli chcesz jutro możesz spać u nas, ale pod jednym warunkiem.
-Jakim?
-Pójdziesz do domu, do rodziców i porozmawiasz z nimi.
-Nigdy w życiu już tam nie wrócę!
-Może oni się o ciebie martwią, proszę nie krzycz.
-Przepraszam. Oni nigdy nie zwracali na mnie uwagi.
-To nie prawda.-uspokajała Ren moja mama.-Idź chociaż zobaczyć, co się tam dzieje.
-No dobrze.-odpowiedziała niechętnie Ren.
-Aha, bym zapomniała. Wiem, że palisz, więc jak chcesz to wychodź na dwór.
-Dobrze proszę pani.-powiedziała już spokojnie moja przyjaciółka.

Ren siedziała na łóżku w spodenkach dresowych i koszulce na ramiączkach.
-Jestem gotowa, możemy włączać film.-powiedziałam do Renee.
-Spoko siadaj i zaczynamy.


Parę minut później, zobaczyłam Renee słodko przytuloną do kołdry. Widać jak bardzo była zmęczona przez te parę dni. Tak bardzo jej współczuję...
Zgasiłam lampkę, przykryłam ją bardziej i również poszłam spać.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Oto 5 rozdział. Przepraszamy, że tak długo go pisałyśmy ale wiecie jak to jest... nauka itp. Teraz jest wolne więc chyba szybciej pojawi się 6 rozdział.
Komentuj i motywuj do pisania dalej!